popKULTURA

Jacek Galiński “Koniec się Pani nie udał”

18/08/2022

Wiel­ki dzień –> oto po roku spę­dza­nym w kup­ce „ocze­ku­ją­cych”, Jacek Galiń­ski i jego seria o „nie­ty­po­wej” eme­ryt­ce Zofii, w koń­cu tra­fi­li na mój warsz­tat recen­zenc­ki. Byłem bar­dzo cie­ka­wy tej serii, bo miga­ła mi w róż­nych zesta­wie­niach dzie­siąt­ki razy i nawet komuś poda­ro­wa­łem w ciemno.

Sytu­acja wyglą­da tak, że cykl liczy 5 tomów, z cze­go ostat­ni to nów­ka sztu­ka, jesz­cze cie­pła i mój pier­wot­ny plan zakła­dał, że prze­czy­tam tom pierw­szy, żeby poznać uni­wer­sum Pani Zofii, a póź­niej prze­sko­czę od razu do ostat­nie­go. W rze­czy­wi­sto­ści wyszło tak, że wła­śnie skoń­czy­łem trze­ci i pla­nu­ję jechać dalej według kolej­no­ści, co ozna­cza, że wsze­dłem w to sto­ry, ale jest ALE.

Otóż moja opi­nia jest taka, że seria nie jest dla wszyst­kich i rów­nie łatwo się od niej odbić, co poko­chać. Potwier­dza­ją tą oce­ny na Lubi­my Czy­tać, któ­re miesz­czą się w dwóch prze­dzia­łach „Eee, czy­li 3−5” i „Faj­ne, czy­li 7−10”. Dla­cze­go tak? Ano dla­te­go, że bab­cia Zosia zmien­ną jest i potra­fi być uro­cza, zabaw­na i bły­sko­tli­wa, acz­kol­wiek bywa też sar­ka­stycz­na i zło­śli­wa, a cza­sa­mi wręcz cham­ska, iry­tu­ją­ca i jędzo­wa­ta, co spra­wia, że potra­fi wzbu­dzić antypatię.

I tak samo jest z z przy­go­da­mi, któ­re ją spo­ty­ka­ją – jed­ne są lek­kie, komicz­ne, z super rześ­ką puen­tą, inne gru­by­mi nić­mi szy­te, gdzie po pierw­szej nut­ce wie­my, że autor budu­je sce­nę zbu­do­wa­ną na nie­po­ro­zu­mie­niu, w któ­rej boha­te­ro­wie niby pro­wa­dzi nor­mal­ną roz­mo­wę, z legit­ną ścież­ką dia­lo­go­wą, ale każ­dy myśli o czymś innym, co spra­wia, że wypo­wie­dzi jed­nej stro­ny wyda­ją się na mak­sa nie­sto­sow­ne dla dru­giej stro­ny. Nie zaprze­czam, że jest to zabaw­ne, ale szko­da, że znam koń­co­wy twist. A jesz­cze inne są po ban­dzie i wraż­li­wi mogą poczuć się dotknię­ci, cho­ciaż oso­bi­ście czu­ję to w ser­dusz­ku, bo to tro­chę tak jak z felie­to­na­mi, któ­re sam popeł­niam, gdzie też czę­sto i gęsto balan­su­ję na gra­ni­cy. Roł­sty już tak mają

Nie­mniej nie­by­wa­łą zale­tą tych ksią­żek jest nie­prze­wi­dy­wal­ność, gdzie los rzu­ci Panią Zofię w kolej­nym roz­dzia­le, jak bar­dzo abs­trak­cyj­na sytu­acja jej się przy­tra­fi i co z niej wynik­nie. Muszę przy­znać, że Jacek Galiń­ski jest nie­sa­mo­wi­cie kre­atyw­ny w tym aspek­cie i wyobraź­ni zde­cy­do­wa­nie mu nie bra­ku­je. To, że książ­ki nie są grzecz­ne i gła­dziut­kie rów­nież zali­czam na plus, ale tak jak mówi­łem, trze­ba dać sobie chwi­lę, żeby Pani Zofia, niczym Krysz­czian Grey, poka­za­ła wszyst­kie swo­je twarze.

Kolej­ny plus -> bie­rze się te książ­ki na pyk­nię­cie. W moim przy­pad­ku dwa posie­dze­nia na tytuł, co ozna­cza, że do koń­ca tygo­dnia dowio­zę całość.

Tomy lecą tak:

  1. Kół­ko się pani urwa­ło” -> Ktoś się wła­mu­je do miesz­ka­nia Pani Zofii, jed­nak poli­cja oka­zu­je się nie­kom­pe­tent­na, więc krej­zi eme­ryt­ka posta­na­wia wziąć spra­wy w swo­je ręce i…
  2. Komór­ki się pani pomy­li­ły” > Krej­zi eme­ryt­ka kon­tra czy­ści­cie­le kamienic

3.”Kratki się pani odbi­ły” -> Krej­zi eme­ryt­ka tra­fia do więzienia

  1. Kon­ku­ren­ci się pani pozby­li” -> Krej­zi eme­ryt­ka w poli­ty­ce (to już piszę na pod­sta­wie riserczu)
  2. Koniec się pani nie udał” -> Krej­zi eme­ryt­ka umie­ra i tra­fia do czyść­ca (tu też)

Moja reko­men­da­cja jest taka, żeby zacząć od pierw­sze­go tomu i zoba­czyć co pani Zofii Wil­koń­skiej sie­dzi w gło­wie, a dalej to już wol­na ame­ry­kan­ka (w sen­sie kolej­ny tom wyni­ka z poprzed­nie­go, ale jak prze­sko­czy­cie z 1 do 3 to świat się nie zawa­li, a wy bez pro­ble­mu odnaj­dzie­cie się w sytu­acji). Pod wzglę­dem oce­ny usta­wię się ide­al­nie po środ­ku i dam 6.

Książ­ki wyszły nakła­dem Wydaw­nic­two W.A.B. i tutaj macie link do wer­sji papie­ro­wych -> https://tiny.pl/wx4z3

a na Empik Go znaj­dzie­cie audio­bo­oki czy­ta­ne przez Elż­bie­tę Kijow­ską. Powie­dzieć, że czy­ta bra­wu­ro­wo, to nie powie­dzieć nic. Pły­nie jak Micha­el Phelps na olim­pia­dzie w Pekinie.

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply