popKULTURA

Piotr Kościelny “Dom”

29/04/2022
Dom Piotr Koscielny

Zakrę­co­ny gaz, dre­nu­ją­ca mózg rekla­ma z Baby Shark, a do tego Mas­si­mo i tok­sycz­na Lau­ra. I te wszyst­kie kata­kli­zmy spa­dły na nas w jed­nym tygo­dniu. Nie­mniej jeśli to czy­ta­cie, zna­czy, że jakimś cudem prze­trwa­li­ście i teraz już z gór­ki, bo #majów­ka. Przed nami kil­ka dni leże­nia, sza­ma­nia kar­ków­ki z gril­la i leże­nia, w związ­ku z czym szyb­ka pole­caj­ka książ­ko­wa, żeby przy­jem­niej się leżało.

Tą pole­cja­ką jest „Dom” Pio­tra Kościel­ne­go . Zacznę od auto­ra, z któ­rym był to mój pierw­szy raz, acz­kol­wiek nazwi­sko znam od daw­na. Ot kie­dyś zro­bi­łem posta pt. „Poleć mi jed­ną (tyl­ko jed­ną) książ­kę” i wśród kil­ku tytu­łów, któ­re prze­wi­ja­ły się z czę­sto­tli­wo­ścią więk­szą niż 5 pole­ceń, był „Zwierz” wła­śnie Piotr Kościel­ny — autor. Co praw­da do dzi­siaj nie miał cza­su prze­czy­tać, ale risercz zro­bi­łem i oka­zu­je się, że props dla tej książ­ki jest powszech­ny, bo na Lubi­my Czy­tać ma oce­nę 8,3 przy bli­sko 5 tysią­cach gło­su­ją­cych, więc nie w kij dmu­chał wynik.

I teraz akcja jest taka, że pan Piotr wydał wła­śnie pierw­szy tytuł pod szyl­dem Czar­na Owca. Tą książ­ką jest „Dom”, któ­ry skoń­czy­łem wczo­raj w nocy i tak napraw­dę mógł­bym to dzie­ło pod­su­mo­wać w dwóch zda­niach, któ­re lecą tak -> „Jeśli cho­dzi o pol­skie kry­mi­na­ły, mam kil­ku auto­rów, któ­rych bio­rę w ciem­no, bo zawsze dowo­żą. Są to Mie­czy­sła Gorz­ka (cykl cie­nie prze­szło­ści), Woj­ciech Chmie­larz (cykl z komi­sa­rzem Mort­ką), Beata i Euge­niusz Dęb­scy (cykl z Tom­kiem Win­kle­rem)… i Remek of kors. Do tych nazwi­ska wła­śnie dołą­czył Piotr Kościel­ny, któ­ry pre­zen­tu­je ten sam kry­mi­nal­ny X Fac­tor”. Koniec opi­nii, cho­ciaż mógł­bym jesz­cze dodać, że na riser­czu odkry­łem, że Pan Kościel­ny poza pisa­niem ksią­żek jest spe­cja­li­stą ds. bez­pie­czeń­stwa i win­dy­ka­cji tere­no­wej, instruk­to­rem samo­obro­ny oraz pro­wa­dzi biu­ro detek­ty­wi­stycz­ne we Wroc­ku, więc gdzieś z tyłu gło­wy cho­dzi mi myśl, że jego twór­czość nie bazu­je na samej wyobraźni.

Wra­ca­jąc jed­nak do tema­tu. „Dom” to solid­ny kry­mi­nał, któ­re­go siła tkwi w pro­sto­cie > cie­ka­we śledz­two, boha­te­ro­wie z RiG­Czem (a jak są bez RiG­Czu, to jest to zabieg celo­wy), realizm i płyn­na nar­ra­cja. Plot leci tak, że w nie­wiel­kiej miej­sco­wo­ści Wscho­wa, zaczy­na gra­so­wać seryj­ny samo­bój­ca. Ot jed­ne­go dnia zosta­je zna­le­zio­ny wisie­lec, a kil­ka dni póź­niej pew­nej sza­no­wa­nej per­so­nie zda­rza się nie­szczę­śli­wy wypa­dek zakoń­czo­ny zgo­nem. Przy­pa­dek? Tak wła­śnie sądzi lokal­na poli­cja i nie pla­nu­je nic z tym robić, ALE… ale tak się skła­da, że w jej sze­re­gach od nie­daw­na słu­ży komi­sarz Mar­ta Lipo­wicz, któ­ra z powo­dów rodzin­nych porzu­ci­ła karie­rę w War­sza­wie i prze­nio­sła się na pro­win­cje. Jej ewi­dent­nie coś w tych zgo­nach brzyd­ko pach­nie i podej­rze­wa, że bra­ły w tym udział oso­by trze­cie. Zaczy­na drą­żyć temat, co oczy­wi­ście bar­dzo nie podo­ba się jej kole­gom po fachu, bo po co psuć dobre sta­ty­sty­ki i dokła­dać sobie robo­ty? W rewan­żu zaczy­na­ją robić jej pod gór­kę, jed­nak efekt pod­kła­da­nia świń jest odwrot­ny niż zamie­rza­li, wszak Lipo­wicz zamiast odpu­ścić, bie­rze to za dowód, że fak­tycz­nie coś jest na rze­czy, jakaś zmo­wa zmil­cze­nia czy cuś i i jesz­cze bar­dziej zaczy­na węszyć, a jak powszech­nie wia­do­mo, jest to pierw­szy krok, żeby odkryć coś gru­be­go. Wię­cej nie mówię, bo spoilery.

Szcze­rze mówiąc nie mam do tej książ­ki żad­nych uwag. Wkrę­ci­łem się, szyb­ko mi prze­le­cia­ła, nie było tu żad­nych krin­dżo­wych akcji, któ­re wybi­ja­ją z ryt­mu, finał dał radę i gdy­by oka­za­ło się, że będzie dru­gi tom, to I’m in. Ide­al­na lek­tu­ra do majów­ko­we­go chil­lu. Polecanko.

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply