popKULTURA

Przemysław Piotrowski “Bagno”

08/09/2022
Bagno Przemysław Piotrowski
Sta­ram się w swo­ich rec­kach ska­kać po róż­nych gatun­kach, co by dla każ­de­go było coś faj­ne­go, ale nic mnie nie odprę­ża tak, jak kry­mi­na­ły. A jeśli są to pol­skie kry­mi­na­ły, to już w ogó­le naj­le­piej, bo one mają dodat­ko­we smacz­ki -> mia­sta, któ­re zna­my, nasze realia + cza­sa­mi zda­rza­ją się nawią­za­nia do praw­dzi­wych wydarzeń.
I teraz ktoś powie, że z kry­mi­na­ła­mi jest taki pro­blem, że wszyst­ko już było i że są to kli­sze klisz, na co odpo­wia­dam, że nie tyl­ko mi to nie prze­szka­dza, ale mam nawet swój ulu­bio­ny typ klisz.
Otóż naj­bar­dziej lubię serie, w któ­rych głów­nym boha­te­rem jest wypa­lo­ny detek­tyw, naj­le­piej alko­ho­lik po roz­wo­dzie i ten detek­tyw odzna­cza się nastę­pu­ją­cy­mi cecha­mi -> Nie­po­kor­ny, zawsze robi pod gór­kę swo­im prze­ło­żo­nym, ale rów­no­cze­śnie do bólu sku­tecz­ny i ostry jak paprycz­ka piri piri w deduk­cji. Zim­ny drań, ale babecz­ki i tak pusz­cza­ją ryn­nę na jego widok. Oszczęd­ny w sło­wach, ale jak już coś powie, będzie to wyso­kiej jako­ści sar­kazm, rołst, ewen­tu­al­nie wyciecz­ka oso­bi­sta. Ma wywa­lo­ne na regu­la­mi­ny, ale rów­no­cze­śnie jest na maxa pra­wy i hono­ro­wy, więc jak przy­cho­dzi co do cze­go, to nawet swo­je­go naj­więk­sze­go wro­ga wycią­gnie z pło­ną­ce­go budyn­ku. I jako tru­skaw­ka na tor­cie -> ma łeb jak sklep i zawsze jako pierw­szy łączy krop­ki. A jak już ogar­nie kto jest mor­der­cą, bie­gnie na kon­fron­ta­cje bez cze­ka­nia na wspar­cie, co zazwy­czaj pro­wa­dzi do sytu­acji, kie­dy nasz detek­tyw jest o krok od zgo­nu, na szczę­ście w ostat­niej sekun­dzie, kie­dy to czar­ny cha­rak­ter przed naci­śnię­ciem na spust, tłu­ma­czy mu, jakie ma dal­sze pla­ny na znie­wo­le­nie świa­ta, wyry­wa się z objęć śmier­ci i bije zło­la w szczepionkę.
Kocham ten sche­mat całym ser­dusz­kiem i nigdy mi się nie znu­dzi. Mam nawet swo­ją top­kę pol­skich kry­mi­na­łów, któ­re ope­ru­ją na tego typu reje­strach -> Woj­ciech Chmie­larz (cykl z komi­sa­rzem Mort­ką), Mie­czy­sław Gorz­ka (cykl z komi­sa­rzem Zakrzew­ski) oraz mał­żeń­stwo Beata i Euge­niusz Dęb­scy (cykl z ex gli­ną Toma­szem Win­kle­rem). W grze jest jesz­cze Marek Ste­lar, ale tu aku­rat zaczą­łem poza cyklem kry­mi­nal­nym, więc do nadrobienia.
A od dzi­siaj w top­ce jest jesz­cze Prze­my­sław Pio­trow­ski — pisarz z cyklem o komi­sa­rzu Igo­rze Brud­nym. W cią­gu dwóch tygo­dni prze­ro­bi­łem 4 tomy (z pię­ciu) i to jest TEN sort kryminałów.
Jest nie­po­kor­ny detek­tyw, któ­ry naj­le­piej łączy krop­ki na dziel­ni, jest kli­mat poli­cyj­ny a’la pierw­szy Pit­bull, są bru­tal­ne zbrod­nie i skom­pli­ko­wa­ne śledz­twa, cha­rak­ter­ne posta­ci dru­go­pla­no­we, zaczep­ne dia­lo­gi, prze­słu­cha­nia nie­zgod­ne z regu­la­mi­nem, prze­szu­ka­nia bez naka­zu, upier­dli­wi pro­ku­ra­to­rzy, komen­dan­ci męczy­bu­ły, pato­lo­dzy sza­mią­cy obiad nad zwło­ka­mi, sko­rum­po­wa­ni gli­nia­rze, bły­sko­tli­we deduk­cje, nagłe plot twi­sty i kar­ma za grze­chy z przeszłości.
Jest tu wszyst­ko, co lubię i te histo­rie anga­żu­ją tak, że jak już się zacznie, to cięż­ko nie pole­cić po cało­ści. Jed­nak nie ma takich recek, że wszyst­ko jest super wow. Nope, o coś przy­cze­pić się muszę i przy­tyk mam do ostat­nie­go, pią­te­go tomu („Bagno”), któ­ry pew­nym aspek­cie strasz­nie mnie drażnił.
Otóż w „Bagnie” mamy zło­la w kap­tu­rze kata, któ­ry pory­wa poli­ty­ków oraz duchow­nych i ich tor­tu­ru­je, a te tor­tu­ry stre­amu­je przez neta. I myk jest taki, że pod­czas tych tor­tur wycią­ga na forum publicz­ne bru­dy swo­ich ofiar -> ten pedo­fil, ten zło­dziej, ten taki i sia­ki, dzię­ki cze­mu zysku­je sym­pa­tię spo­łe­czeń­stwa, bo tak napraw­dę oczysz­cza świat z szu­mo­win. I do tego momen­tu wszyst­ko jest gitar­ka, ALE. Ale ci książ­ko­wi poli­ty­cy i duchow­ni, mimo iż są fik­cją lite­rac­ką (hehe), to tak napraw­dę nie są i dosko­na­le wie­my, o kogo cho­dzi z nasze­go podwór­ka. I tu zaczy­na się zgrzyt, bo książ­ka co i rusz pusz­cza mani­fe­sty poli­tycz­ne, wyli­cza­jąc, jak nasza wła­dza wie­lo­krot­nie zro­bi­ła nas w konia, jak przy­kry­wa­ją afe­ry i cięż­kie prze­stęp­stwa, a my naród bie­rze­my to z uśmie­chem bla bla. I pro­blem jest taki, że te mani­fe­sty są strasz­nie popu­li­stycz­ne i temu zło­lo­wi marzy się świat, w któ­rym wszy­scy są uśmiech­nię­ci, trzy­ma­ją się za ręce i śpie­wa­ją KUMBAYA, co jest gro­te­sko­we i wręcz obraź­li­we dla czy­tel­ni­ka, bo wia­do­mix, że tak to nie działa.
Co gor­sze takie tek­sty wygła­sza też Igor Brud­ny, któ­re­go wiel­ką zale­tą było trzy­ma­nie się zawsze na dystans i nie gada­nie o uczu­ciach, a teraz mu się ule­wa poli­tycz­nie. Oso­bi­ście uwa­żam to za tani chwyt, coś jak pró­ba wsko­cze­nia na falę ośmiu gwiaz­dek, ale to nie ban­gla. To jest zbyt gru­by­mi nić­mi szy­te i psu­je tę histo­rię. A szko­da, bo sama postać kata i jego meto­dy dzia­ła­nia super interesujące.
Nicze­go to pomię­dzy mną a auto­rem nie zmie­nia, nadal pole­cam serię i na pew­no się­gnę po kolej­ny tom, ale za „Bagno” prop­sów nie ma.

PS. Pole­cam zacząć serię od począt­ku, bo mimo skró­tów w kolej­nych tomach, są one cią­głą histo­rią, poza tym dobrze się to czy­ta. Seria wyszła nakła­dem wydaw­nic­twa Czar­na Owca i moż­na ją kupić tu -> https://tiny.pl/wmkgt

ewen­tu­al­nie prze­czy­tać na Legi­mi lub wysłu­chać na audioteka.pl.

A to widziałeś?

Brak komentarzy

Leave a Reply