Mmm święta. Śnieg, pierwsza gwiazdka, pierożki, kolędy, prezenty i magiczny czas spędzony w gronie rodziny. Zdecydowanie najlepszy moment roku. Teoretycznie. W praktyce, zanim to nastąpi, trzeba nieźle się urobić, przetrwać kilka spięć z najbliższymi i wydać miliony monet. Na szczęście wcale nie musi tak być. Oto 10 life hacków, dzięki którym święta okażą się lekkie, przyjemne i totalnie bezkolizyjne.
1. Mycie okien
Wiesz, że jesteś dorosły, kiedy twoim pierwszym skojarzeniem ze świętami nie są prezenty i mandarynki, tylko mycie okien. Dodatkowo dochodzi napinka, bo nie myjesz ich dla siebie, tylko dla Jezuska, czyli wielka odpowiedzialność. Na szczęście presję płynącą z tego faktu możemy szybko zagłuszyć. Ot wystarczy sobie przypomnieć, że Jezusek jest łaskawy i na pewno nam przebaczy, jeśli odłożymy ten przykry obowiązek do Wielkanocy. Zresztą zasłony nie zostały wymyślone bez powodu. Plan B: Spędzić święta u kogoś innego.
2. Choinka
To ona nadaje świętom magii i dodaje klimatu, niestety wymaga od nas sporo zachodu. Musisz wyjść z domu i jechać ją kupić, ewentualnie przytargać z piwnicy, następnie odkopać pudełka z ozdobami, co niechybnie skończy się na kilkugodzinnym rozplątywaniu lampek. Już samo pisanie o tym, skrajnie mnie wyczerpało. Tutaj wygrywają leniuszki, które nie zdążyły jeszcze wynieść choinki z zeszłego roku. Na drugim miejscu są rodzice kilkuletnich dzieci, dla których ubieranie choinki to frajda. Ty tylko patrzysz i niczym Jose Mourinho udzielasz wskazówek — „łańcuch bardziej w prawo”. Jeśli nie masz na kogo tego zrzucić, zawsze możesz powiedzieć, że w tym roku jesteś #Team Kinga Rusin i stawiasz na stroik, bo choinki to barbarzyństwo.
3. Karp
Jeśli zapytasz dziecko co to karp, odpowie ci, że to taka ryba, która pojawia się w domu na tydzień przed świętami i blokuje wannę. Jeśli nie chcesz mieć w domu paraliżu łazienkowego, wystarczy sięgnąć do badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców, z których wynika, że aż 90% ankietowanych w ślepym teście smaku, nie odróżniło karpia od mułu rzecznego. Postaw w tym roku na muł, a odejdzie ci wiele komplikacji przy równoczesnym zachowaniu tych samych doznań kulinarnych. Win — Win.
4. Świąteczne piosenki
Dużą niedogodnością Bożego Narodzenia jest fakt, że już od połowy listopada jesteśmy katowani piosenkami świątecznymi z „Last Christmas” na czele. Wyliczono, że statystyczny Polak przed wigilią usłyszy ten utwór ponad 50 razy, gdzie po 30. odsłuchu traci się rozum. Jeszcze do niedawna najskuteczniejszym sposobem, aby przetrwać ten trudny okres, było zamknięcie się w piwny na miesiąc. Na szczęście odkąd na rynku muzycznym pojawiły się siostry Godlewskie wraz ze swoimi interpretacjami kolęd, okazało się, że „Last Christmas” to całkiem przyjemna i niegroźna piosenka. Teraz wystarczy od połowy listopada nie włączać jutuba, a będzie dobrze.
5. Prezenty
Niby jak jesteś dorosły, prezenty nie mają już znaczenia, zwłaszczaz że wszyscy dookoła powtarzają: “W tym roku będzie skromnie, prezenty tylko symboliczne”, ewentualnie “To ty dziecko nie masz już na co pieniędzy wydawać? Mówiłam, żebyś nic nie kupował”. Nie dajcie się zwieść, prezenty są kluczowe, jeśli chce się utrzymać pozytywny vibe podczas świąt. Jak prawidłowo wybrać prezent? Tego nie wie nikt, aczkolwiek przy ich wyborze warto kierować się dwiema złotymi zasadami.
* Nie powinny wywoływać traumy — przykładowo, jeśli chcesz dać do zrozumienia rodzicom, że są starzy, powinieneś kupić im krem do protez. Jeśli chcesz, aby twoja dziewczyna/żona utwierdziła się w przekonaniu, że traktujesz ją jako prywatną sprzątaczkę, podaruj jej nowoczesnego mopa, następnie odczekaj, aż go otworzy i wtedy dodaj: “W sklepie mówili, że dzięki niemu ogarniesz podłogi w pół godzinki. Super nie?”. Jeśli chcesz doprowadzić swoją siostrę “alternatywkę” do łez, podaruj jej płytę Dawida Kwiatkowskiego, natomiast jeśli chcesz przypomnieć swojemu chłopakowi/mężowi, że jest gruby, obdaruj go książką pt. “Jak pozbyć się opony od Tira z brzucha?” autorstwa Karoliny Szostak. Jeśli nie chemy łez, to tak zdecydowanie nie robimy.
* Aby nie popłynąć finansowo, ale równocześnie nie zostać uznanym za sknerę, należy wybierać prezenty, które są tanie, ale wyglądają na drogie. I tutaj mogę polecić walizkę z wiertłami, zestaw spławików wędkarskich lub opiekacz do sandwichów. Wszystkie te towary wyglądają jak milion dolców, tymczasem kosztują około 30 złotych. Epic win. Można też postawić na sztukę przez wielkie S. Kilka dni temu na aukcji w Miami, sprzedano za 120 tysięcy dolarów instalację artystyczną, która jest… bananem przyklejonym do ściany na taśmę izolacyjną. Bez problemu możecie ją odtworzyć w domu. I wygląda i smakuje, a do tego zmieścicie się w budżecie dwóch złotych. Nie ma za co.
6. Świąteczne zakupy
Brzmi jak horror, zwłaszcza jeśli towarzyszą wam niesforne “bombelki”, ale wcale nie musi tak być. Aby oszukać system, wystarczy wybrać się na zakupy do Factory Annopol, gdzie w grudniowe weekendy odbywają się świąteczne warsztaty oraz towarzyszące im aktywności dla najmłodszych. W poprzednim tygodniu outlet zamienił się w fabrykę elfów, gdzie można było m.in. dekorować bombki, przymierzać świąteczne stroje oraz napisać list do elfów (bo nie oszukujmy się, Miki spija śmietankę, tymczasem całą brudną robotę biorą na siebie elfy), natomiast już w najbliższą sobotę i niedzielę, na obiekcie pojawi się wielgachna kula śnieżna, do której będzie można wejść i zrobić sobie epickiego selfiaczka. How Cool Is That? Warto również zajechać do Factory Ursus, które przygotowało świąteczną gift listę, czyli gratka dla ludzi, którzy nadal nie mają pomysłu na prezent, ale szukają czegoś bardziej wyrafinowanego niż wiertła i spławiki wędkarskie. Podsumowując — jeśli masz “bombelka”, w weekend podjeżdżasz do Factory Annopol i zostawiasz juniora pod opieką animatorów, a sam idziesz zaznać shoppingu pozbawionego szarpania za rękaw, ewentualnie udajesz się do auta na godzinną kimeczkę. Natomiast jeśli nadal nie wiesz, co podarować teściowej z okazji urodzin Jezuska, kierujesz się do Factory Ursus, korzystasz z tamtejszej gift “ściągi” i masz problem z głowy. Łatwiej już się nie da.
7. Życzenia
Tutaj sprawa jest prosta, bo za każdym razem, kiedy dostajesz od znajomych SMS‑a z super śmiesznym świątecznym wierszykiem, odpisujesz “Nawzajem”.
Wady: Możliwe, że znajomi nie docenią twojej kreatywności i w przyszłym roku już nie napiszą.
Zalety: Możliwe, że znajomi nie docenią twojej kreatywności i w przyszłym roku już nie napiszą.
Jeśli chodzi o życzenia składane osobiście, trzymamy się klasyka, czyli: “Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy”. Póki co, niczego lepszego nie wymyślono.
8. Jedzenie
Jesteś noga w kuchni i ugotowanie Berlinek to twój max? Nie masz weny na pieczenie pierniczków? Brakuje ci czasu na sterczenie przy garach? I tak bywa. Cóż w tym przypadku polecam trik, który stosował Robin Williams w filmie “Pani Doubtfire”. Polega on na tym, że zamawiasz gotowy catering, a następnie przekładasz go na własne półmiski i świrujesz, że to własnoręczna robota. Wbrew pozorom takie rozwiązanie może okazać się znacznie tańsze, bo pierwsze primo nie kupujesz za dużo i drugie primo, oszczędzasz mnóstwo czasu oraz zdrowie psychiczne, które jest bezcenne.
Poza tym należy pamiętać o dwóch obowiązujących zasadach. 1. Nie atakujemy lodówki przed świętami, bo: “Zostaw to na święta”. 2. Kiedy wigilia już wystartuje, jemy, jemy i jeszcze raz jemy, żeby na koniec usłyszeć: “Już nie jesz? To dla kogo ja to wszystko przygotowałam?”. Może się wydawać, że te wytyczne się “gryzą”, ale to tylko pozory. Taka jest tradycja i nie wolno w niej niczego zmieniać albo świat legnie w gruzach.
9. Dywersja w trudnych tematach
Nieuchronnie zbliżamy się do momentu, kiedy zaczną padać trudne pytania pt. “A kiedy kogoś sobie znajdziesz?”, “A kiedy ślub?”, “A kiedy dziecko?”, “A kiedy drugie dziecko?”, etc. Tutaj w grę wchodzą dwa rozwiązania.
1. Sumiennie odpowiadać — niestety takie pytania są jak głowa hydry. Odpowiesz na jedno, a po chwili pojawią się trzy kolejne i ostatecznie zawsze przegrywasz.
2. Subtelnie zmieniasz temat. Jeśli otaczają cię wujkowie, dobrym sposobem może być przerzucenie uwagi na sport, np. “Oj słabi ci nasi skoczkowie w tym sezonie”, lub “Ale Piątek partaczy w tym Milanie”. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, po chwili rozpęta się burzliwa dyskusja o niekorzystnym wietrze, sędziach kaloszach, głupim VAR-ze i trenerze idiocie. Gdyby sport nie zadziałał, należy odpalić bombę atomową w postaci polityki, np. “Ale, że Pawłowicz wzięli do Trybunału Konstytucyjnego?”, ewentualnie: “W TVP Info mówili, że ten Nobel dla Tokarczuk to niezasłużony”. Teraz w zasadzie możesz swobodnie udać się przed telewizor i włączyć sobie Kevina. I tak nikt nie zauważy.
10. Pasterka
Jeśli chciałbyś wymiksować się z Pasterki, bo w tym samym czasie w tv leci “Szklana Pułapka”, ale masz obawy, że rodzina źle to przyjmie, sugeruję wbić na wigilię z fejkowym gipsem na nodze. Dzięki niemu możesz dramatycznie wygłosić kwestię, pt: “Ojej, tak bardzo chciałbym z wami pójść, ale gips” i tutaj robisz smutną minkę. Rodzina nie dość, że zrozumie, to jeszcze będzie ci współczuć. W tajemnicy zdradzę, że jest to mój tajny plan na wypadek, gdybyśmy z Madzią jednak robili kiedyś wesele -> “Oj zatańczyłbym, ale gips!”.
I tym o to sposobem przetrwaliśmy święta bez uszczerbku na zdrowiu i budżecie, wyciskając z nich samą esencję. Można? Można. A już w następnym odcinku -> survivalowy poradnik sylwestrowy. Stay tuned.
Brak komentarzy