Nigdy nie przepadałem za igrzyskami. Nudziły mnie bardziej niż roraty i wkurzały, bo przez dwa tygodnie ich trwania, w telewizji nie dawało się obejrzeć nic poza sportem. Do tego dochodzi pompowanie balonika oczekiwań medalowych, który ostatecznie zawsze wybucha nam w twarz i przynosi rozczarowanie. Dlatego nie potrafię zrozumieć, jakim cudem w tym roku coś mi się przestawiło w głowie i z dnia na dzień stałem się olimpijskim Januszem. Nie jestem pewien, ile życia straciłem na śledzenie relacji z Rio, ale z całą pewności było tego dobre kilkadziesiąt godzin. Wnioski są takie, że jeśli człowiek odrzuci uprzedzenia i wsiąknie w oglądanie, igrzyska wydają się nawet spoko. Oczywiście wciąż uważam, że wiele dyscyplin wyciągnięto z najgłębszych czeluści dupy, np. waterpolo i rzucanie kulą (sorry Majewski, ale takie fakty), że impreza posiada całą masę fuckupów organizacyjno-regulaminowych, ale ostatecznie jest też kilka konkurencji, które potrafią przykuć do ekranu, a jeszcze więcej dzieje się pomiędzy zawodami.
Zawody zawodami, medale medalami, ale igrzyska to nie tylko sport. Oto zestawienie momentów, które zapamiętam z Rio.
11#RIP dieta
Mogłoby się wydawać, że wioska olimpijska to ostanie miejsce, gdzie sprzedawcy fastfoodów powinni szukać szczęścia. Wiadomo dieta, zdrowy tryb życia, takie tematy. Tymczasem McDonald’s wbrew logice postawił na samym jej środeczku budę i skończyło się większymi kolejkami niż pod Manekinem. Oczywiście na taką sytuację mógł mieć wpływ fakt, że sportowcy jedli w nim za darmo, chociaż w sumie oficjalna stołówka olimpijska też była za free, a serwowała zdecydowanie zdrowsze papu. Tak czy inaczej, boom na McDonald’s był tak duży, że restauracja musiała wprowadzić dzienny limit na zamówienia (max 20 produktów), bo pracownicy nie wyrabiali się z ich realizacją. Ponoć największe spustoszenie siali chińscy koszykarze, którzy dzień w dzień wykorzystywali cały swój przydział na Big Maki… i to jeszcze przed południem.
10#Shit happens
Patrząc na dietę olimpijczyków, można było się spodziewać, że prędzej czy później komuś wyjdzie ona “bokiem”. Trafiło na francuskiego chodziarza Yohanna Diniza. Yohann jeszcze przed zawodami skarżył się na bulgotanie w żołądku, ale w końcu nie po to przygotowywał się 4 lata, żeby w najważniejszym dniu odpuścić. Nie ma miętkiej gry. Mimo wszelkich przeciwności losu postanowił wystartować. Niestety w pewnym momencie sprawy trochę się “posrały”, przez co ostatecznie skończył na 8 miejscu. Złośliwi twierdzą, że gdyby nie chora kicha byłby jeszcze niżej. Po prostu po wylewie niechlubnym incydencie nikt już nie chciał go wyprzedzić.
9#Oczekiwania vs Rzeczywistość
Standardowo dziennikarze zaczęli liczyć medale, zanim impreza w ogóle wystartowała i jak zwykle rzeczywistość zweryfikowała. Lament i szukanie winnych po porażkach Fajdka i Radwańskiej trwa do dzisiaj. Sytuacja o tyle kuriozalna, bo średnio kojarzę nazwiska zwycięzców, za to dzięki medialnym linczom doskonale wiem, kto dał ciała. Cóż, skoro taki stary wyjadacz jak Novak Djokvic może się spalić w kluczowym momencie to mniej doświadczeni tym bardziej. Na tym polega sport.
8#Kontuzje
Mówi się, że sport to krew, pot i łzy. Nieprawda. Są jeszcze otwarte złamania i wstrząśnienia mózgu (i rozwolnienia). Kontuzje, jakie przydarzyły się francuskiemu gimnastykowi i holenderskiej kolarce do teraz śnią mi się po nocach. Brrrr.
7#Heheszki
Były momenty dramatyczne #chodziarz, mrożące krew w żyłach #kontuzje, ale nie brakowało też absurdów, kuriozów i heheszków. To Usain Bolt świrował na konferencjach, to sztangista z Kiribati zapodawał moowalka po udanym rwaniu, jednak największe podśmiechujki robiono z etiopskiego pływaka, Robela Kirosa. Najpierw kręcono skecze z jego sylwetki Adonisa, a następnie darto łacha z samego występu. Okazało się, że zanim Robel w ogóle wskoczył do basenu, reszta pływaków robiła już nawrót. Jaki jest jego sekret? Ojciec pracuje w ministerstwie sportu.
Tuż, zanim uplasował się Japończyk Hiroki Ogita, który w decydującym skoku o tyczce strącił poprzeczkę… zaganiaczem. Miało być złoto, wyszło chujowo.
6#Cyborgi
Michael Phelps i Usain Bolt kolejny raz udowodnili, że nie są ulepieni z tej samej gliny, co reszta ludzkości. Phelps w ciągu kariery zdobył 28 medali olimpijskich (z tego 6 w Rio), co sprawia, że gdyby był krajem, w generalnej klasyfikacji medalowej zajmowałby 32 miejsce. Z kolei Bolt brał udział w trzech olimpiadach, na których wystartował łącznie w 9 wyścigach i wszystkie wygrał #jebaniutki.
5#Skandale
Nie brakowało też skandali. Po pierwsze wyrzucenie z wioski olimpijskiej brazyliskiej zawodniczki w skokach do wody, Ingrid Oliveiry, bo gziła się z jakimś kajakarzem górskim. W sumie nie poszło nawet tyle o rozwiązłość, co fakt, że na tę okazję wykopała z pokoju współlokatorkę i ta, zamiast wypoczywać przed zawodami, musiała pałętać się po wiosce i szukać awaryjnego noclegu.
Grubo poleciał też amerykański pływak Ryana Lochte, który sprzedał dramatyczną historię, jak to wracając z kumplami z nocnej imprezy, został napadnięty i okradziony ma stacji benzynowej. Według jego zeznań był to napad z bronią. Tymczasem nagrania z monitoringu pokazały, że nie tylko nie było żadnego napadu, ale to Ryan był nawalony jak szpadel i zaczął demolować stację. Udało mu się wrócić do USA, zanim policja połapała się w sytuacji i postawiła zarzuty, ale karma i tak go dorwała. Po upublicznieniu nagrania, kilku sponsorów zerwało kontrakty.
Pojawiło się też podejrzenie, że niektóre kobiety startujące w wyścigu na 800 metrów, niekoniecznie są kobietami. Jak dla mnie jest to próba siania fermentu przez hejterów, którzy nie mogą się pogodzić z porażką polskiej zawodniczki. Wąsik, baryton, przerośnięte jabłko Adama i stopa w rozmiarze 48 to żaden dowód. Po prostu zostawię tutaj zdjęcie, a wy sami dopiszcie sobie resztę.
4#Różnice kulturowe
Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów.
3#Trendy
Rio pokazało, że w sporcie podobnie jak w modzie, rządzą trendy. Pamiętam, że kiedy byłem dzieciakiem, wśród sportowców furorę robił plaster na nos. Cristiano Ronaldo grał z takim w Manchesterze i repce Portugalii, więc zaraz pół osiedla też sobie nakleiło. Niestety poziom piłkarski pozostał bez zmian. Zaczęliśmy podejrzewać, że plaster Cristiano musi być jakiś specjalny, a nie taki plebejski z domowej apteczki jak nasze. Już mieliśmy olać temat, aż tu Bravo Sport dorzuciło do numeru plasterek, który rzekomo został zaprojektowany przez inżynierów NASA. Kupiłem wiadomka, ale miałem tylko jeden, więc oszczędzałem go na specjalną okazję. Nakleiłem dopiero w meczu o wyjście z grupy podczas szkolnego turnieju. Naprawdę uwierzyłem, że da mi +50 do skilla, więc przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego odważyłem się złożyć do przewrotki. Niestety w locie przypomniałem sobie, że jestem gruby i cała magia uciekła. Minąłem się z piłką, kopnąłem w głowę, wywaliłem na plecki i tyle było z gwiazdorzenia. Następnie sportowcy zamienili nosowe platerki na poważne plastry przyklejane na całe ciało. Znowu poszła fama, że taki zabieg sprawia cuda, aż tu pewnego razu Jerzy Janowicz wyszedł na mecz z jakimś anonimowym sznurem, owinięty jak mumia, a mimo to dostał wpierdol do zera. Mit obalony. Z kolei w Rio prym wiodły zabiegi chińskimi bańkami, które zostawiają specyficzne ślady na ciele. Wielu sportowców chodziło z takimi odciskami, ale niewielu z nich zobyło złoto. Wniosek jest prosty, to nie działa, no, chyba że liczy się efekt placebo. W każdym razie najskuteczniejszym środkiem nadal pozostaje koks. I tym zgrabnym zabiegiem przechodzimy do punktu 2.
2#Doping
Sportowcy brali, biorą i brać będą. Pytanie tylko, kiedy ich złapią? Wpadli bracia Zielińscy i wszyscy zaczęli zachodzić w głowę, jakim trzeba być debilem, żeby brać tuż przed igrzyskami, skoro wiadomo, że to wyjdzie. Otóż czy faktycznie wyjdzie, nie jest wcale takie pewne, a profity płynące z medali kuszą. Okazuje się, że z tym sprawdzaniem nie jest tak hop siup, tu i teraz. Gazety pisały ostatnio, że nadal trwa badane próbek z poprzednich igrzysk w Londynie i na chwilę obecna wyłapano ponad 90 przypadków dopingu. Nazwiska umoczonych sportowców mają być podane wkrótce, bo nie chciano robić zamieszania podczas aktualnych igrzysk. 4 lata minęły, a oni nadal nie dali rady zbadać wszystkich fiolek z sikami? Żart. Z kolei w USA doszło do incydentu, podczas którego sprzątaczka “przypadkowo” rozbiła ponad 100 próbek przeznaczonych do badania antydopingowego. Taa jasne, przypadkowo. W aferze braci Zielińskich najbardziej pocieszna była naiwność dziennikarzy. Wiedzieli, że kolesie ćwiczą razem, że uciekli spod nadzoru Ministerstwa Sportu i coś kombinują na boku, tymczasem kiedy wpadł pierwszy — Tomek, dyskutowali w studiu, jak bardzo zhańbił bardziej utytułowanego brata Adriana i że ten na pewno będzie chciał zmazać plamę, zdobywając złoto. Następnego dnia boom — Adrian też brał. No szok po prostu. Kto mógł się spodziewać?
1#Anita Włodarczyk
Nie jara mnie specjalnie jej dyscyplina, ale tak przyjebać młotem to nawet Bob Budowniczy nie potrafi. Szacun.
28 komentarzy
Dla mnie Olimpiada nadal jest nudna, choć niestety nie miałam specjalnie wyjścia i zarywałam noce przez Ukochanego. Za to kilkukrotnie nawet się ekscytowałam zawodami — rzut młotem, kolarstwo górskie. Zdałam sobie sprawę jaki to niesamowity wysiłek i że sama nie dałabym rady nic z tych rzeczy zrobić (no może bieg na 100 m jest do zrobienia, czy koszykówka). Podziwiam tych ludzi za to co robią.
Z tego wszystkiego znałam tylko 4 newsy, reszty właśnie się dowiedziałam.
W tym roku się przełamałem, ale wciąż było wiele konkurencji, których mimo dobrych chęci, po prostu nie dało się oglądać. Za to konkretnie wkręciłem się w siatkówkę plażową, pływanie, krótkodystansowe biegi i tak jak Ty w kolarstwo górskie — ból po w połowie wyścigu przełączyli ralację na siatkówkę. No i jeszcze zakulisowe smaczki były dość ciekawie. Ogólnie już się olimpiady nie lękam.
Dla mnie Olimpiada nadal jest nudna, choć niestety nie miałam specjalnie wyjścia i zarywałam noce przez Ukochanego. Za to kilkukrotnie nawet się ekscytowałam zawodami — rzut młotem, kolarstwo górskie. Zdałam sobie sprawę jaki to niesamowity wysiłek i że sama nie dałabym rady nic z tych rzeczy zrobić (no może bieg na 100 m jest do zrobienia, czy koszykówka). Podziwiam tych ludzi za to co robią.
Z tego wszystkiego znałam tylko 4 newsy, reszty właśnie się dowiedziałam.
W tym roku się przełamałem, ale wciąż było wiele konkurencji, których mimo dobrych chęci, po prostu nie dało się oglądać. Za to konkretnie wkręciłem się w siatkówkę plażową, pływanie, krótkodystansowe biegi i tak jak Ty w kolarstwo górskie — ból po w połowie wyścigu przełączyli ralację na siatkówkę. No i jeszcze zakulisowe smaczki były dość ciekawie. Ogólnie już się olimpiady nie lękam.
W tym roku miałem pecha, bo akurat w czasie olimpiady byłem na urlopie i niestety u dziadków, gdzie niestety jest telewizor i niestety zapitala na okrągło. Kilka lat temu musiałem oglądać pasjonujący rejs Mateusza Kusznierewicza przez tak długi czas, że straciłem nadzieję na to, że w tym sporcie chodzi o dopłynięcie do mety a nie po prostu płynięcie i to przeżycie ukształtowało moje podejście do transmisji sportowych ogólnie, a tych olimpijskich w szczególności.
Zgadnij, jaka transmisja trafiła mi się tym razem? Masz pięć prób, ale dla ułatwienia dodam, że się płynie, macha żaglem i płynął Polak z szansą na medal podobno.
PS, Bob Budowniczy mnie wyłożył na deski, leżę i nie mogę wstać.
No powiem Ci, że się nie dziwie. Ja też odpadłem na żeglarstwie. Poza tym judo jest nie do oglądania — dwóch facetów szarpie się za szlafroki i kolarstwo halowe, konkretnie wyścig na dochodzenie wydał mi się prawie tak samo idiotyczny jak waterpolo. Za to kolarstwo górskie polecam. Zabawa dla prawdziwych samców alfa i dobrze się to w TV prezentuje. Niemniej olimpiada okazała się nie taka straszna jak to sobie wyobrażałem.
Siatkówka plażowa kobiet dawała nadzieję na to, że jednak zmienię zdanie odnośnie tv i olimpiady, ale gdzieś jakoś później wpadły mi w oko zapasy w stylu jakimśtam w wykonaniu dwóch facetów. Jezuuuu…
W tym roku miałem pecha, bo akurat w czasie olimpiady byłem na urlopie i niestety u dziadków, gdzie niestety jest telewizor i niestety zapitala na okrągło. Kilka lat temu musiałem oglądać pasjonujący rejs Mateusza Kusznierewicza przez tak długi czas, że straciłem nadzieję na to, że w tym sporcie chodzi o dopłynięcie do mety a nie po prostu płynięcie i to przeżycie ukształtowało moje podejście do transmisji sportowych ogólnie, a tych olimpijskich w szczególności.
Zgadnij, jaka transmisja trafiła mi się tym razem? Masz pięć prób, ale dla ułatwienia dodam, że się płynie, macha żaglem i płynął Polak z szansą na medal podobno.
PS, Bob Budowniczy mnie wyłożył na deski, leżę i nie mogę wstać.
No powiem Ci, że się nie dziwie. Ja też odpadłem na żeglarstwie. Poza tym judo jest nie do oglądania — dwóch facetów szarpie się za szlafroki i kolarstwo halowe, konkretnie wyścig na dochodzenie wydał mi się prawie tak samo idiotyczny jak waterpolo. Za to kolarstwo górskie polecam. Zabawa dla prawdziwych samców alfa i dobrze się to w TV prezentuje. Niemniej olimpiada okazała się nie taka straszna jak to sobie wyobrażałem.
Siatkówka plażowa kobiet dawała nadzieję na to, że jednak zmienię zdanie odnośnie tv i olimpiady, ale gdzieś jakoś później wpadły mi w oko zapasy w stylu jakimśtam w wykonaniu dwóch facetów. Jezuuuu…
“Wnioski są takie, że jeśli człowiek odrzuci uprzedzenia i wsiąknie w oglądanie, igrzyska wydają się nawet spoko.”
To samo mowie Ci o Apple 😉
Odrzuciłem uprzedzenia i próbowałem swego czasu z 4s. Mission fail.
“Wnioski są takie, że jeśli człowiek odrzuci uprzedzenia i wsiąknie w oglądanie, igrzyska wydają się nawet spoko.”
To samo mowie Ci o Apple 😉
Odrzuciłem uprzedzenia i próbowałem swego czasu z 4s. Mission fail.
Bob Budowniczy! <3
Jak mógł by umknąć ten #chodziarz to ja nie wiem. Przezacne podsumowanie PigOucie 🙂
ps. Ja jestę biedronką przez najbliższe kilka dni 😉
Co masz na myśli mówiąc, że jesteś biedronką? Robiłaś zabiegi z chińskich baniek?
no ja to robię bardzo regularnie bo mnie tak spina w pracy, i teraz aż bordowe 😀
A u mnie na dzielni stawiali kiedyś bańki i dzięki nim, rzekomo można było rzucić palenie 🙂 Bańki dobre na wszystko 🙂
hehe, a ktoś rzucił poi bańkach?
ja mam na barkach ale ze nigdy nie paliłam nie jestem wiarygodna 😉
Tego też nie niestety nie wiem.
zacny informator z Ciebie ;))
Bob Budowniczy! <3
Jak mógł by umknąć ten #chodziarz to ja nie wiem. Przezacne podsumowanie PigOucie 🙂
ps. Ja jestę biedronką przez najbliższe kilka dni 😉
Co masz na myśli mówiąc, że jesteś biedronką? Robiłaś zabiegi z chińskich baniek?
no ja to robię bardzo regularnie bo mnie tak spina w pracy, i teraz aż bordowe 😀
A u mnie na dzielni stawiali kiedyś bańki i dzięki nim, rzekomo można było rzucić palenie 🙂 Bańki dobre na wszystko 🙂
hehe, a ktoś rzucił poi bańkach?
ja mam na barkach ale ze nigdy nie paliłam nie jestem wiarygodna 😉
Tego też nie niestety nie wiem.
zacny informator z Ciebie ;))