Dziś przychodzę ostrzec was przed kupnem drona, a wiem, że chodzi wam to po głowie. Raz, że drony to nowe GoPro i nie są już tak niedostępne jak kiedyś, dwa, też chcielibyście być jak Patryk Vega i kręcić Warszawę z lotu ptaka, no i trzy, wyobrażacie sobie, że oprócz fajnych zdjęć, już samo latanie będzie frajdą. OMG tyle tu błędów logicznych, że nawet byłoby mi was żal… gdyby nie to, że sam tak wtopiłem. Nie kupujcie dronów, powiadam! A jeśli to nie wystarczy, no to bardzo proszę, o to kilka powodów.
#1 Bo jest drogo
Tak wiem, są na rynku jakieś tanie chińskie konstrukcje, ale kaman, kogo chcesz oszukać? Przecież wiadomo, że Ciebie interesuje kamera 4K, zasięg na kilka kilometrów, wymienne akumulatory i czujniki wykrywające przeszkody, czyli w grę wchodzi tylko coś ze stajni DJI, a to oznacza koszt minimum 2,5 koła za Sparka Combo. Chociaż rozsądniej byłoby wziąć Aira za 3,5 tysia, a jeszcze lepiej Mavica Pro, albo nawet Phantoma. No i tym sposobem jesteś na pułapie 5–7 tysi, brawo Ty. Warto tyle wydawać dla 10 lajków na Instagramie?
#2 Bo jest jeszcze drożej
Hej, chyba nie myślałeś, że kupisz sobie drona od DJI w zestawie combo i na tym wydatki się skończą? LOL! A super szybka karta pamięci, obsługująca 4K, albo lepiej dwie, bo przy jednej ryzykujesz, że w razie wtopy, stracisz cały materiał. A osłonki na gimbala i na joysticki od pilota? A mata, która będzie robić za lądowisko na nierównym terenie? A soczewki na kamerę, które zapobiegają prześwietleniu kadrów w słoneczny dzień? A może warto ubezpieczenie dokupić, bo wiesz, wypadki chodzą po ludziach. Człeniu, z góry dolicz jeszcze kilka stówek, co byś później nie płakał, że nikt Cię nie ostrzegał.
#3 Bo nie polatasz ot tak
No chyba nie myślałeś, że wyciągniesz sobie drona z pudełka i ot tak pójdziesz polatać? Zwariowałeś? Ogólnie to powinieneś zacząć od ukończenia kursu i wyrobienia papierów, co znowu będzie Cię kosztowało od tysiaka do kilku koła — zależy czy chcesz mieć papier na latanie w zasięgu wzroku, czy na “hen hen daleko, gdzie wzrok nie sięga”. Jednak i bez tego nie jest kolorowo. Otóż zanim zaczniesz latać, musisz odpalić apkę i sprawdzić, czy nie przebywasz akurat w obszarze z zakazem lotów, np. blisko lotniska, albo w centrum miasta, albo przy obiekcie wojskowym, albo w parku narodowym, albo blisko ludzi, albo blisko elektrowni, albo czy w pobliżu nie odbywają się akurat jakieś manewry, albo 10 tysięcy innych podwód, dla których latanie jest aktualnie zabronione. Jeśli w apce jest czerwono, to panuje bezwzględny zakaz lotów. Jak pomarańczowo, to można, ale przy spełnieniu określonych kryteriów. Z kolei zielony kolorek = możesz wszystko. W mojej okolicy notorycznie jest czerwono #wspaniale. Latanie wbrew zakazom może skończyć się takim przypałem, że serio lepiej odpuścić.
#4 Bo Stres
Bo latanie ze świadomością, że jeden fałszywy manewr, może kosztować Cię kilka tysięcy złotych, generuje stres. Lecisz nad wodą, masz stres, że dron spadnie i utonie. Lecisz nad drzewami, masz stres, że zahaczysz o gałąź (ja tak odwaliłem), lecisz blisko budynków, masz stres, że w któryś przydzwonisz. To nawet nie musi być brak skilla, ot akurat mocniej zawieje, albo na chwilę zerwie połączenie pomiędzy pilotem a dronem i boom, jesteś w plecy. Ale, ale, jest jeszcze wyższy poziom stresu — ludzie. Otóż ludzie, jak widzą drona, to dostają pierdolca. Myślą, że nie masz nic do ciekawszego do roboty, tylko ich stalkujesz, więc nie zdziw się, jeśli ktoś ostrzela twoje cacko z wiatrówki, albo przypierniczy kamieniem. Miałem sytuację, kiedy latałem sobie nad rzeką, z dala od ludzi, wtem z krzaczorów wyszedł jakiś Sebix-wędkarz w przemysłowych gaciach z bazaru i przypieprzył w mojego drona kijem. Rzucił z kilku metrów i trafił jebaniutki, co mogło się udać tylko raz na milion prób. I oczywiście na mojej zmianie się udało #karma. W każdym razie dron wpadł do wody (patrz filmik), a ja prawie Sebixa rozszarpałem, chociaż tak naprawdę gówno mogłem mu zrobić i policja też zlała sprawę. O tyle fart, że drona udało się naprawić… ale za pieniądze, więc dokładam to do punktu “#1 Jest drogo” i niestety w wypadku jedna bateria wyzionęła ducha, czyli “#2 Bo jest jeszcze drożej”. Poza tym, od tamtego dnia, mam taką traumę, że ludzie stali się dla mnie równoznaczni z czerwonym kolorem w apce, czyli jeśli w pobliżu są ludzie = nie latam -> “#3 Bo nie polatasz ot tak”
#4 Bo się rozczarujesz
Obejrzałeś sobie na jutubie epicki filmik z drona, więc szybko poleciałeś kupić własnego, po czym oglądasz, co nagrałeś i okazuje się, że Twój materiał wcale nie jest sexi, wręcz przeciwnie, wygląda jak kupa. Hej, witaj w klubie, dokładnie, tak samo miałem z kamerką GoPro Hero 3. Wiesz na czym polega myk? Na edycji! Surowy materiał z drona, to jeszcze daleka droga do efektu wow. Magia polega na sprawnym montażu i umiejętnej korekcji kolorów. A wiesz co to oznacza? Że musisz mieć odpowiednie oprogramowanie, skilla i kompa, który udźwignie materiał w 4K, czyli znowu w grę wchodzą #pieniądze, a do tego potrzeba sporej ilości wolnego czasu na dłubanie w surówce. Ponadto dronem trzeba umieć jeszcze latać. Mieć to wyczucie, z jakiego kąta zrobić najazd na obiekt, żeby wyszło fajnie, nie szarpać gimbalem i nie obracać się bez sensu. Ból tym większy, jak masz tylko jedno podejście do nagrania materiału w danej lokalizacji, a w domu okazuje się, że skrewiłeś ujęcia. Płynność przelotu jest kluczem do wszystkiego. To jak z kupnem lustrzanki. Jak jesteś noga, to i aparat za kilka tysi Ci nie pomoże. Zanim wydasz hajs, przemyśl lepiej, czy to aby na pewno zabawa dla Ciebie. Ja nadal się łudzę, że się w tym odnajdę, chociaż w rzeczywistości kręce te ujęcia, po czym nic nigdy z nimi nie robię.
#5 Bo wieczny wkurw
Wkurw, że minęło ledwo pół roku od kupna, a już wyszedł kolejny model, który ma nowe super extra funkcje i w dodatku jest tańszy niż twój. Wkurw, że się starasz i ciągle szkolisz, a mimo to nadal nie robisz tak epickich filmików jak ludki z jutuba. Wkurw, że mieszkasz w okolicy, gdzie albo apka świeci na czerwono, albo nie ma niczego ciekawego do nakręcenia. Wkurw, że zapomniałeś podładować baterii przed lotem, nie wyczyściłeś karty SD i zgubiłeś kabelek do pilota. Wkurw, że nie mogłeś zabrać drona na Węgry, bo lotnisko w Budapeszcie nie pozwala przewozić baterii.
#6 Bo hejt od bliskich
Bo oni (Madzia i Brendonek) mają już dość słuchania o tym, że musisz zrobić materiał z drona i po prostu chcieliby już iść na te głupie gofry. Nie rozumieją, że to wszystko trwa, bo musisz przecież wyciągnąć drona z etui, rozłożyć śmigła, zdjąć osłonkę z gimbala, połączyć pilota z telefonem, poczekać aż włączy się apka, a w apce zejdzie poprawne łączenie z gpsem. Nie ogarniają, że trzeba dostosować balans bieli do aktualnych warunków, następnie wystartować i zrobić przynajmniej 3 obloty, żeby mieć pewność, że uchwyciło się dobre ujęcie, po czym cały proces w odwrotną stronę, czyli wyłączanie i składanie. Serio, to trwa, tu trzeba się skupić i raczej nie pomaga, jak ktoś Ci jęczy do ucha “Oesu, długo jeszcze?”
Mniej więcej tak to wygląda. Dron to same problemy i wydatki. Serio, chcesz tego? Z drugiej strony, znajdą się też powody, dla których warto jednak kupić. O na przykład takie:
18 komentarzy
przeczytałem, popatrzyłem — jednak warto 😀
Gdyby jeszcze umieć w video, to by dopiero był szał!
Spokojność, przyjdzie z czasem 😀
Przekonałeś mnie, właśnie nie kupiłem drona! (cholera, jednak bieganie to dużo tańsza opcja na spędzanie czasu wolnego, co się go nie ma)…
Właśnie zarobiłeś na blogu 7 tys. PLN* Gratulacje, wskoczyłeś do 1 ligi blogosfery 😀
*na cudzym blogu, na zasadzie pieniądze niewydane, to pieniądze zarobione 😉
Nie pisz tego tak głośno, bo mi tu skarbówka przyskoczy i domiar dołoży do podatków 😉
Ziom, za późno. Już jadą 😀
Na evencie firmowym miesiac temu mielismy warsztaty dronowe. 4 godziny latania cudzymi Sparkami, no bajka! Wyścigi, lądowania precyzyjne, przeloty przez pętle i ogolnie #shutupandtakemymoney kupuje drona. Po czym ostatnie 10 minut moglismy sobie swobodnie polatac. Pierwsze co zrobilem, jako oblatany, doswiadczony operator (przeciez 4 godziny juz latam!) to wlecialem z impetem w drzewo, ktorego wcale mialo tam nie byc :/ akcja ratownicza polegała na rzucaniu w drona czym popadnie, na szczescie sie udalo go odzyskać, ale… wyleczylem sie z pomysłu zakupu drona. Do momentu az przeczytalem ten post…
Nie policzyli Cię za uszkodzenie? Sparka chcę sobie kupić jako drugiego, do latania po mieście. Ale zaraz przecież miałem Cię zniechęcić 😉
Uszkodzeń jako takich na pierwszy rzut oka nie było. Chyba. Nie przyglądałem się za długo, oddaliłem się żwawym krokiem w kierunku hotelu… 😛 poza tym, odbywało się to na zachodzie europy, więc tam jakby troche mniej januszostwa. No chyba że fakturę przesłali pocztą.…
ale Spark w trybie turbo=bajka, lekkosc robi swoje.
Pochwal się czyn latasz;) jak mam już wydać 3–4tys to chce zawierzyć osobie, która poleciła mi super przechoojburgera;)
DJI Mavic Pro. Którego przechooyburgera testowałaś? Bo kilka już polecałem 😉
Dobrze, że przewrotny tytuł został zauważony. Warto kupić drona, ponieważ zdjęcia są rewelacyjne, nietuzinkowe i niezwykle urokliwe.
Serdecznie pozdrawiam.
Oj warto. Ja już przymierzam się do drugiego 😉
Wiedzialem ze warto !!!!!! 🙂 Niezle masz teksty. Pozdrawiam
Cześć ! Jakiej apki używasz do sprawdzania czy w danym rejonie nie obowiązuje zakaz lotów ?
Pozdrawiam 🙂
DroneRadar
Nie rozumiem jak policja mogła zbagatelizować. Przecież to uszkodzenie mienia, jak koleś by nie chciał zapłacić za naprawę to sprawa do sądu i wtedy zapłaci jeszcze więcej.