Włóczykijing

Tajlandia Koh Samui. Jak zaplanować idealny dzień

23/06/2016

Tajlandia Koh Samui

Dziś wyjąt­ko­wo na PigO­ucie robi­my prze­rwę od hehesz­ko­wo-popkul­tu­ro­wych postów i leci­my na wyciecz­kę do Azji. Minę­ło już jakieś pół roku odkąd wró­ci­li­śmy z Koh Samui, więc ostat­nia szan­sa, żeby skrob­nąć coś w tema­cie, bo lada dzień zdję­cia wyblak­ną ze sta­ro­ści. Przed wami wpis z cyklu: “Tak wyglą­dał­by Twój dzień, gdy­byś poleciał/a na.… Koh Samui”. Zacznij­my jed­nak od tego, że zanim czło­wiek zale­gnie na słi­ta­śnej pla­ży i zacznie wkur­wiać zna­jo­mych zdję­cia­mi palm i dri­necz­ków, naj­pierw musi sro­go się umę­czyć. Żeby dotrzeć na Koh Samui, w pierw­szym kro­ku musie­li­śmy pole­cieć z War­sza­wy do Doha (6h lotu), tam 2 godzi­ny posto­ju (przy powro­cie 8h!!) i prze­siad­ka na lot do Bang­ko­ku (kolej­ne 6h w samo­lo­cie). W Bang­ko­ku spę­dzi­li­śmy 3 dni, więc ten czas ski­pu­je­my i prze­cho­dzi­my do dal­szej podró­ży. Naj­pierw godzin­na wyciecz­ka tak­są z hote­lu na lot­ni­sko, kolej­na godzi­na samo­lo­tem do Catic­la­nu (naj­bliż­sze tanie lot­ni­sko od Koh Samui, na bez­po­śred­ni lot może sobie pozwo­lić tyl­ko Jay‑Z), skąd zgar­nia nas auto­bus i przez 1,5h wie­zie do por­tu, następ­nie 1,5h rej­su pro­mem, któ­ry dostar­cza nas na wyspę. Teraz już tyl­ko prze­siad­ka w mini busa i po kolej­nej godzi­nie w koń­cu docie­ra­my do hote­lu. Tro­chę to trwa, ale zde­cy­do­wa­nie warto.

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui: Pobudka 

Wsta­jesz, powiedz­my tak o 9, bo szko­da dnia, wycho­dzisz na taras, żeby spraw­dzić jaka jest pogo­da i w tym momen­cie ude­rza Cię fala gorą­ca, porów­ny­wal­na chy­ba tyl­ko z wyzie­wem z sil­ni­kia Jumbo Jeta. Szyb­ko wra­casz do kli­ma­ty­zo­wa­ne­go poko­ju, bie­rzesz ręcz­nik, zbie­gasz po scho­dach i na peł­nej k… wska­ku­jesz na bom­bę do base­nu. Dzio­nek ofi­cjal­nie otwar­ty. Jeśli zaczy­nasz dzień od jog­gin­gu to bar­dzo mi przy­kro, ale musisz wstać oko­ło 5 rano. Póź­niej tem­pe­ra­tu­ra prze­kra­cza już magicz­ną barie­rę 30 stop­ni, co spra­wia, że jedy­ne aktyw­no­ści jakie wcho­dzą w grę to prze­wra­ca­nie się z boku na bok w cie­niu jakiejś pal­my i plu­ska­nie w morzu.

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui​: W drogę

Pierw­sze odmo­cze­nie mamy odha­czo­ne, więc czas na eks­plo­ra­cję wyspy. Koh Samui jest na tyle duże, że pie­szo wie­le się nie zdzia­ła, ale też na tyle małe, że wszę­dzie doje­dzie­my sku­te­rem, dla­te­go przy rezer­wa­cji hote­lu war­to zwra­cać uwa­gę czy dys­po­nu­je on wła­sną wypo­ży­czal­ną jed­no­śla­dów. To napraw­dę wie­le ułatwia.

My wyspę obje­cha­li­smy jakieś sześć razy (60 km po obwo­dzie). Każ­de­go dnia obie­ra­li­śmy na cel inną pla­żę, gdzie byczy­li­śmy się do póź­ne­go popo­łu­dnia. Wiem, że wie­le osób zacho­dzi w gło­wę, jak moż­na spę­dzić pół dnia na pla­ży, prze­cież to takie nud­ne, a dooko­ła tyle kościół­ków do sfo­to­gra­fo­wa­nia, co nie? Sami jeste­ście nud­ni. Pla­że są zaje­bi­ste, zwłasz­cza te oto­czo­ne skał­ka­mi. Na pla­ży moż­na leżeć, spać, czy­tać książ­kę, spi­jać dri­ny, zry­wać koko­sy, rzu­cać fris­bee, wbie­gać na Has­sel­hof­fa do wody, wypo­ży­czyć kaja­czek, spró­bo­wać sił na pad­dle­bo­ar­dzie tudzież trza­skać fifla­ki. Mało? Oso­bi­ście mógł­bym tak chil­lo­wać na peł­ny etat.

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

Plaż na Koh Samui nie bra­ku­je. Jed­ne są lep­sze, dru­gie gor­sze, spo­ro jest też pry­wat­nych, dostęp­nych tyl­ko dla boga­czy spią­cych w Four Seasons i innych She­ra­to­nach. Zwie­dzi­li­śmy więk­szość i nasze Top 3 pre­zen­tu­je się następująco:

Miej­sce 3: Taj­lan­dia Koh Samui Coral Cove Beach

Pla­ża w pew­nym sen­sie pry­wat­na, bo wejść na nią moż­na tyl­ko przez restau­ra­cję Silver Bay Resort, ale nie ma ciśnie­nia, żeby cokol­wiek w niej zama­wiać. Pla­ża oto­czo­na skał­ka­mi i wyso­ki­mi zbo­cza­mi poro­śnie­ty­mi palem­ka­mi, więc pod wzglę­dem wido­ków jest WOW. Do tego docho­dzi cie­pła, kry­sta­licz­nie czy­sta woda i faj­ne knajp­ki, gdzie moż­na cał­kiem dobrze zjeść, wypić genial­ne­go szej­ka, a nawet wypo­ży­czyć kaja­czek i nie popaść przy tym w dłu­gi. War­to sku­sić się na kajak, bo tuż za ska­ła­mi jest kolej­na faj­na pla­ża, tyle że pry­wat­na, nale­żą­ca do jakie­goś fan­cy hote­lu, na któ­rą plebs może dostać się tyl­ko od stro­ny morza. Tak też zrobiliśmy 😉

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

 

Miej­sce 2: Taj­lan­dia Koh Samui Cha­weng Beach

Naj­więk­sza i naj­po­pu­lar­niej­sza pla­ża na Koh Samui, ale przy oka­zji też naj­bar­dziej zatło­czo­na. Na szczę­ście jest na tyle sze­ro­ka, że zna­le­zie­nie wol­ne­go kawał­ka nie wyma­ga janu­szo­wa­nia w posta­ci pod­stęp­ne­go usta­wia­nia para­wa­nu o 5 rano. Pla­ża mimo, iż nie jest oto­czo­na skał­ka­mi i tak wyglą­da słi­ta­śnie, a do plu­sów doli­cza­my jesz­cze dużą falę i “gril­lu­ją­ce” bab­cie, od któ­rych za kil­ka gro­szy moż­na kupić mię­cho, kuku­ru­dzy­dzę i inne, nie do koń­ca ziden­ty­fi­ko­wa­ne baje­ry na paty­kach (30 THB= 3 zł za patyk). Chęt­nie zoba­czył­bym taką opcję w Pol­sce. Wzdłuż Cha­weng Beach bie­gnie naj­bar­dziej ruchli­wa uli­ca Koh Samui, upcha­na skle­pa­mi i knaj­pa­mi, a jakieś 500 metrów dalej usty­nu­owa­na jest lokal­na dziel­ni­ca czer­wo­nych latar­ni, czy­li dla każ­de­go coś miłego.

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

 

Miej­sce 1: Taj­lan­dia Koh Samui Taling Ngam Beach

Jak dla nas abso­lut­ny hit wyjaz­du. Pla­ża poło­żo­na w zachod­niej czę­ści wysy­py, w pobli­żu hote­lu Inter­con­ti­nen­tal #bogac­two, przez co spo­dzie­wa­li­śmy się tłu­mu milio­ne­rów, a tu peł­ne zasko, bo oka­za­ła się prak­tycz­nie bez­lud­na. W kwe­stii doznań este­tycz­nych total­nie nie bra­ła jeń­ców. Zło­ty pia­sek, palem­ki jak z pocz­tów­ki, malow­ni­cze zacho­dy słoń­ca i kli­ma­tycz­na drew­nia­na knaj­pa, w któ­rej codzien­nie od 17 aż do zmro­ku trwa hap­py hour. Żyć nie umierać.

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

Zapo­mniał­bym. Po dro­dze na Taling Ngam Beach mija się nie­po­zor­ną knajp­kę — Mum a Roy, gdzie ser­wu­ją naj­lep­szą woło­wi­nę z taj­ską bazy­lią ever. To danie jest tak mistrzow­skie, że wzru­szam się na samo wspo­mnie­nie. Jak­by­ście chcie­li spró­bo­wać to w Waw­ce w restau­ra­cji Tha­isty przy pl. Ban­ko­wym ser­wu­ją cał­kiem nie­złą, tyle że woła­ją sobie 40 zł. Mama Roya chcia­ła 10. Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui: Zwiedzanie

Kie­dy już się porząd­nie odmo­czy­my i odle­ży­my, a słoń­ce wrzu­ci tro­chę na luz, moż­na ewen­tu­al­nie zapu­ścić się na jakieś zwie­dza­nie. Nie oszu­kuj­my się, na Koh Samui nie ma atrak­cji tury­stycz­nych, któ­re ury­wa­ją 4 lite­ry. Wszyst­kie posą­gi bud­dy, świą­ty­nie czy inne pomnicz­ki wymie­nia­ne w prze­wod­ni­kach to ście­ma i zagryw­ka “pod publicz­kę”. Coś jak Jezus w Świe­bo­dzi­nie. Miej­sco­wy wybu­do­wa­li je led­wo kil­ka lat temu i dopi­sa­li do nich kil­ka fej­ko­wych legend, a wszyst­ko po to, żeby pod­kraść tury­stów wyspie Phu­ket. Cóż, za bar­dzo się nie posta­ra­li, tan­de­ta bije po oczach. Na przy­kład taki pomnik Shi­vy — bry­ła gip­su na odpier­dol poma­lo­wa­na zło­tą far­bą. Nie daj­cie się też nabrać na płat­ne wej­ściów­ki do lasu ze ska­ła­mi w kształ­cie ser­ca, ani punkt wido­ko­wy ze ska­ła­mi w kształ­cie zaga­nia­cza i vagi­ny. Powiedz­my, że tajo­wie mają buj­ną wyobraź­nie i widzą rze­czy, któ­rych nie ma. 

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

Jak ognia uni­kaj­cie też zor­gan­zi­wa­nych wycie­czek po wyspie. Mija­li­śmy kil­ka po dro­dze — nie dość że ludzie więk­szość dnia goto­wa­li się w mini­bu­sie bez kli­my, to jesz­cze poziom języ­ka angiel­skie­go u prze­wod­ni­ków krzy­czał o pomstę do nie­ba. Fra­je­rzy, któ­rzy dali się w to wro­bić, raczej za wie­le nie zrozumieli.

Jedy­na atrak­cja god­na uwa­gi to wodo­spa­dy. Jest ich kil­ka na wyspie. My weszli­śmy na 80-metro­wy, któ­ry według miej­sco­wej nume­ra­cji jest wodo­spa­dem nr 2. Mimo, iż to 80 metrów nie jest w lini pro­stej, tyl­ko skła­da się z kil­ku kaskad, to widocz­ki są cud mali­na. Zachwy­tu nie psu­je nawet fakt, że się z nie­go spie­przy­łem w dro­dzę powrot­nej. Ogól­nie Koh Samui brak atrak­cji nad­ra­bia widocz­ka­mi. Wystar­czy wsiąść na sku­ter i poje­chać w dowol­nym kie­run­ku, a prę­dzej czy póź­niej tra­fi­my na coś, od cze­go usta same przy­bio­rą kształt liter­ki “O”.

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui: Wieczorny PigOut 

Była pla­ża, było zwie­dza­nie, więc czas posta­wić kro­pecz­kę na “i”, czy­li ude­rzyć na żar­cie i dri­ny. Jeśli macie nad­miar haj­su, może­cie wbić do jakiejś fiku­śnej restau­ra­cji przy pla­ży i zjeść jak cywi­li­zo­wa­ni ludzie — sztu­ća­mi, na czy­stym tale­rzu, ze sto­łu z obru­sem, jed­nak nie będzie to smak praw­dzi­wej Taj­lan­dii. Ta praw­dzi­wa to ulicz­ne gar­kuch­nie i noc­ne baza­ry. Nie było dnia, żeby­śmy jakie­goś nie ata­ko­wa­li. Dla­cze­go są faj­ne? Bo w jed­nym miej­scu sku­pia się mul­tum stra­ga­nów z nie­zli­czo­ną ilo­ścią dań, a wszyst­ko za śmiesz­ne pie­nią­dze, czy­li to co tygry­sy lubią naj­bar­dziej. Na listę rze­czy do spró­bo­wa­nia koniecz­nie wpisz­cie: pad tha­ia, wspo­mnia­ną już woło­wi­nę z taj­ską bazy­lią, owo­ce morza — szcze­gól­nie panie­ro­wa­ne kre­wet­ki i kal­ma­ry, a z dese­rów — rolo­wa­ne lody i prze­kra­cza­ją­ce ska­lę pysz­no­ści — szej­ki owo­co­we (man­go i tru­skaw­ka z bane­nem rulez). RIP dieta. 

Tajlandia Koh Samui

Tajlandia Koh Samui

I tak mniej wię­cej mija czas na Koh Samui, powo­li i leni­wie. Ide­ane miej­sce, żeby pochil­lo­wać w cie­niu pal­my, porząd­nie się odmo­czyć, pod­ła­do­wać aku­mu­la­to­ry, nasy­cić oczy epic­ki­mi wido­ka­mi, zro­bić dobrze pod­nie­bie­niu i “lek­ko” się spo­nie­wie­rać. Dla bar­dziej aktyw­nych też coś się znaj­dzie — quady, jeepy, nur­ko­wa­nie, spa­do­chro­ny, sku­te­ry wod­ne, etc., kto, co lubi. Z kolei dla impre­zo­wi­czów pole­cam sąsied­nią wyspę — Koh Phan­gan, któ­ra sły­nie z bale­tów gru­bych jak Gry­can­ki, orga­ni­zo­wa­nych w cza­sie peł­ni, tzw. Full Moon Par­ty, ale jeśli tra­fi­cie na nią w innej fazie księ­ży­ca, też nie będzie­cie poszko­do­wa­ni — orga­ni­zu­ją jesz­cze Half Moon Par­ty, Quar­ter Moon Par­ty i No Moon Par­ty. Gene­ral­nie codzien­nie jest tam jakieś party.

Jeśli kie­dy­kol­wiek przyj­dzie wam wybie­rać — Pku­ket czy Koh Samui, bierz­cie Koh Samui. Mniej­sza, czyst­sza, tań­sza, z faj­niej­szy­mi widocz­ka­mi i pla­ża­mi. No i atmos­fe­ra lep­sza. Mniej rusków, a i miej­sco­wi jacyś przy­jaź­niej­si — nie pró­bu­ją Cię wydy­mać na każ­dym kro­ku. Koh Samui jest spo­ko, PigO­ut daje lajka.

A to widziałeś?

26 komentarzy

  • Reply Blogierka 24/06/2016 at 00:03

    No i blo­gi stric­te podróż­ni­cze mogę Ci raci­ce lizac! Mega! Zarcie, jaja, fot­ki sztos i pole­caj­ki- szacuneczek 🙂
    ps.A skąd pomysł aku­rat na tą wyspę i jak to finan­so­wo wyszlo ? 😉

    • Reply PigOut 24/06/2016 at 07:46

      Taj­lan­dia sie­dzia­ła mi w gło­wie od wie­lu lat. Nakrę­ci­łem się oglą­da­jąc Bon­da i “Nie­biań­ską Pla­żę”, ale dłu­go żyłem w prze­ko­na­niu, że jest poza zasię­giem, aż 3 lata temu Madzia zro­bi­ła rese­arch i oka­za­ło się, że da się to zro­bić. Pole­cie­li­śmy na Phu­ket — to było coś. Epic­kie wido­ki, przy­jem­ne ceny, a zde­rze­nie z lokal­ną men­tal­no­ścią było jak jaz­da rol­ler­co­aste­rem. Widzie­li­śmy, że wró­ci­my do Azji, ale w kolej­nym roku posta­wi­li­śmy na Fili­pi­ny. Też było extra i zja­wi­sko­wo, w dodat­ku pozna­li­śmy spo­ko zio­mów, z któ­ry­mi osu­szy­li­śmy kil­ka fla­szek, jed­nak obo­je stwier­dzi­li­śmy, że Taj­lan­dia ma w sobie coś nie­po­wta­rzal­ne­go i koniecz­nie musi­my do niej wró­cić, a że życie jest zbyt krót­kie, żeby dublo­wać desty­na­cje, posta­wi­li­śmy na dru­ga wyspę, czy­li Koh Samui. 

      W poście “Taj­lan­dia for dum­mies” znaj­dziesz szcze­gó­ło­we zesta­wie­nie kosz­tów (ile na żar­cie, trans­port, hote­le i atrak­cje), a tak pi raz drzwi trze­ba liczyć 3,5 ‑4 tys. na oso­bę. Na miej­scu jest taniej niż w PL, ale bilet swo­je kosz­tu­je, cho­ciaż pła­cisz za nie­go tyl­ko raz, więc im dłu­żej zosta­niesz tym bar­dziej się opła­ca. Ogól­nie da się całość spiąć taniej, dro­żej zresz­tą też ;), wszyst­ko zale­ży od podej­ścia. My pla­su­je­my się w środ­ku staw­ki — nicze­go sobie nie odma­wia­my, ale nie idzie­my też w prze­sad­ną eks­tra­wa­gan­cję. Ogól­nie Taj­lan­dię pole­cam na maksa.

      • Reply Blogierka 24/06/2016 at 23:49

        No i sprze­da­łeś mi Tajlandię! 😀

        • Reply PigOut 25/06/2016 at 12:17

          Nie poża­łu­jesz, poza tym do Taj­lan­dii jedzie się mię­dzy listo­pa­dem a mar­cem, czy­li masz lato, kie­dy u nas piź­dzi. #life­hack

          • Blogierka 26/06/2016 at 01:12

            #trip­ży­cia 😀 zosta­je mi poosz­czę­dzac teraz 😉

  • Reply Nat 24/06/2016 at 08:58

    Ale­eee meeeega. My się wybie­ra­my do Oslo, więc cze­ka nas zupeł­na odwrot­ność — zim­no, za to dro­go ;D Ale Azję kie­dyś zali­czę, a już po tej reko­men­da­cji to na bank. Aż zgłod­nia­łam, a ja azja­tyc­kiej kuch­ni nie lubię niby.

    A jak byli­śmy z P. w Gre­cji, to odkry­li­śmy cał­kiem nie­da­le­ko Aten wysep­kę, któ­rą tury­ści omi­ja­ją albo raczej o niej nie wie­dzą. Tydzień na niej sie­dzie­li­śmy, bycząc się na prze­pięk­nych, pra­wie pustych pla­żach, a za noc­leg zapła­ci­li­śmy aż całe zero, bo zna­jo­my z Couch­sur­fin­gu nam pod­po­wie­dział, że na jed­nej z tych plaż jest dar­mo­wy cam­ping. 😀 Wyna­ję­li­śmy więc na tydzień sku­ter i mie­li­śmy życie jak w Madry­cie oraz zdję­cia ury­wa­ją­ce dupę. 😀

    • Reply PigOut 24/06/2016 at 09:08

      I takie przy­go­dy to ja lubię. W ogó­le mam strasz­ny fetysz plaż, więc tym bar­dziej potra­fię sobie wyobra­zić wasz fun. 

      Skan­dy­na­wia też mi się marzy. Jest tak ślicz­niut­ka, że nogi mięk­ną, ale póki co się nie kal­ku­lu­je. To już chy­ba pia­ty rok z rzę­du, kie­dy jestem o krok od zapię­cia wyjaz­du na Pre­ike­sto­len, ale przy osta­tecz­nych obli­cze­niach docho­dzę do wnio­sku, że 3 dni w Nor­we­gii = tydzień na Cyprze/Malcie/ w Gre­cji i stwier­dzam, że jed­nak jesz­cze nie teraz.

      • Reply Nat 24/06/2016 at 10:03

        No ja sobie nie wyobra­żam jechać do Skan­dy­na­wii nie mając tam niko­go albo mili­jo­nów na kon­cie;) Jak ostat­nio tam byłam to wyda­łam rap­tem parę stów za cały wyjazd #tanie­po­dró­żo­wa­nie­zaw­sze­na­prop­sie
        Pocze­kaj­cie aż się tam prze­pro­wa­dzi­my, będzie­cie mie­li fri­ko metę po blo­ger­skiej znajomości;D

        • Reply PigOut 24/06/2016 at 10:13

          W koń­cu jakieś wymier­ne korzy­ści z blo­go­wa­nia 😉 Kie­dy jedzie­cie? To tak na zawsze?

          • Driving nuts 24/06/2016 at 11:16

            No mie­li­śmy w lip­cu — i owszem jedzie­my, ale na parę dni;) a na dłu­żej — jak się uda, na chwi­lę obec­ną to podej­rze­wam że w przy­szłym roku dopie­ro. Nie wiem, czy na zawsze, ale na tyle, by moż­na to było nazwać przeprowadzką;)

  • Reply traveloveit.com 28/06/2016 at 10:41

    My wybra­li­śmy zachod­nie wybrze­że, ale nie Phu­ket, o któ­rym już wcze­śniej sły­sze­li­śmy ze nie bar­dzo. Wybra­li­śmy pro­win­cje Kra­bi, Ao Nang skąd moż­na dostać sie na wie­le faj­nych wyse­pek, ale następ­nym razem jak nas zagna w tam­te stro­ny z chę­cią wybie­rze­my Koh Samui 🙂 Czy­li byli­ście tam w stycz­niu tak? Pozdrawiamy 🙂

    • Reply PigOut 28/06/2016 at 16:01

      Ooo Kra­bi też jest na naszej liście. Macie na blo­gu jakiś wpis ni zdję­cia z Krabi? 

      Phu­ket nie jest takie złe jak mówią. Pole­cie­li­śmy tam w naszą pierw­sza podróż do Azji i wspo­mi­na­my bar­dzo przy­jem­nie. Dopie­ro na tle Koh Samui tro­chę stra­ci­ła, ale nie jest tak, że total­nie odradzamy 😉
      W tek­ście jest błąd — byli­śmy w mar­cu, cho­ciaż mam wra­że­nie, że to było już tak daw­no, że z roz­pę­du napi­sa­łem “pół roku temu”.

      • Reply traveloveit.com 29/06/2016 at 12:39

        No wła­snie co do Phu­ket to zda­nia sa dość podzie­lo­ne. My od zna­jo­mej Taj­ki sły­sze­li­śmy, ze lepiej sie tam nie wybie­rać szcze­gól­nie na pierw­szy raz w Taj­lan­dii bo moż­na sie zra­zić, ale być może następ­nym razem tam zaj­rzy­my, choc jest tyle innych miejsc, ze nie wiem. Aa…byłam cie­ka­wa ze wzglę­du na mon­su­ny bo ogól­nie w nasze lato jest lepiej jechać na tam­ta stro­nę a w okre­sie naszej zimy lepiej wybrać zachod­nie wybrze­że. ( z tego co my spraw­dza­li­śmy na stro­nach zwią­za­nych z pogo­da) Wpis będzie na pew­no, ale za jakiś czas dopie­ro 🙂 Pozdrawiamy!

        • Reply PigOut 30/06/2016 at 21:30

          Naj­więk­szym pro­ble­mem Phu­ket jest gor­szy sort tury­stów — gło­śniej­si, zain­te­re­so­wa­nie głów­nie chla­niem i robie­niem syfu. No i miej­sco­wi bar­dziej nasta­wie­ni na wydy­ma­nie tury­stów. Wyspa sama w sobie jest ład­na, z tym, że znacz­nie więk­sza niż Koh Samui, więc zje­cha­nie jej nie jest takie hop siup. Koh Samui jest przy­stęp­niej­sza, przy­jem­niej­sza ceno­wo a i pora desz­czo­wa nie jest tak dokucz­li­wa jak na Phu­ket. Wyso­ki sezon trwa do kwiet­nia, ale z tego co sły­sze­li­śmy moż­na śmia­ło jechać w dowol­nym momen­cie w roku. Podej­rze­wam, że gdzie byście nie poje­cha­li, tak sobie uło­ży­cie wszyst­ko, że będzie­cie zado­wo­le­ni. W każ­dym razie ja Taj­lan­dię (całą) kocham i jak będzie oka­zja na pew­no wrócę 😉

  • Reply Marta | Zafascynowana życiem 28/06/2016 at 18:36

    Niach, niach — brzmi wspa­nia­le. Mnie to żareł­ko naj­bar­dziej zachę­ca do odwie­dze­nia — mam takie małe zbo­cze­nie podróż­ni­cze, że szu­kam takie­go byle tyl­ko było jak naj­bar­dziej wydzi­wia­ne 😉 Lokal­ne rzecz jasna!

    • Reply PigOut 30/06/2016 at 21:34

      Żareł­ko w Taj­lan­dii to sztos, ale poza pysz­ny­mi pad tha­ia­mi, saj­gon­ka­mi i woło­wi­ną z bazy­lią, są też rze­czy, któ­rych nie odwa­ży­łem się spró­bo­wać. Na przy­kład to poni­żej. Praw­do­podb­nie skrzy­żo­wa­nie Obce­go z Predatorem 😉

  • Reply Patrycja | będękimś.pl 07/07/2016 at 13:53

    Nie wiem co bar­dziej do mnie tra­fi­ło — te pięk­ne pla­że czy żar­cie. Tak czy ina­czej, prze­sta­łam wąt­pić w to, czy powin­nam odwie­dzić Taj­lan­dię. Teraz pozo­sta­je tyl­ko pyta­nie kie­dy uzbie­ram na to hajs.

    • Reply PigOut 07/07/2016 at 19:48

      Skup się naj­pierw na zbie­ra­niu na bilet, a że zazwy­czaj kupu­je się go na kil­ka mie­się­cy przed wylo­tem, masz zno­wu czas i (moty­wa­cje) na uzbie­ra­nie kasy na pobyt. Spraw­dzo­ny manewr 😉

  • Reply Autopogoń 08/07/2016 at 13:27

    Koh Samui… a mnie za kil­ka tygo­dni cze­ka male­zyj­ski Per­hen­tian! i może Lang­ka­wi, i sama nie wiem, co jesz­cze. chy­ba czas ogar­nąć wyjazd 😀

    • Reply PigOut 11/07/2016 at 11:45

      Zazdro milon. Widzia­łem na yt kil­ka fil­mi­ków z per­he­ta­in i zde­cy­do­wa­nie jest moc. My tyl­ko i Kuala Lum­pur zali­czy­li­śmy, ale wystar­czy­ło, żebym polu­bił Malezję.

      • Reply Autopogoń 11/07/2016 at 21:38

        ja wła­śnie posta­no­wi­łam spę­dzić w samej Male­zji pra­wie dwa mie­sią­ce, tak mnie ten kraj przyciąga! 🙂

  • Reply Aleksandra Wnuk 14/08/2017 at 12:39

    po takiej recen­zji to na spo­koj­nie moż­na jechać 🙂 dzię­ki! A, to lot­ni­sko naj­bli­żej wyspy to chy­ba Surat Tha­ni? Bo Catic­lan to już chy­ba Fili­pi­ny, chy­ba że się mylę:>

  • Reply Alicja Ha 27/09/2017 at 20:38

    Z przy­jem­no­ścią prze­czy­ta­łam, kil­ka faj­nych tipów, sko­rzy­stam. Dzięki :)))

  • Reply Magda_Lena 03/02/2018 at 20:40

    Ja bym pro­si­ła o namiar na miej­sców­kę w Koh Samui 🙂 Widać faj­ny kli­ma­cik i jest base­nik i nie jest to jakiś mega resort z kata­lo­gów Ita­ki 🙂 Pla­nu­ję swo­ją pierw­szą do Taj­lan­dii, pierw­szą tak dale­ką, pierw­szą egzo­tycz­ną …i plan jest ude­rzyć na Bang­kok i Koh Samui

  • Leave a Reply