Jest takie niepisane prawo zgodnie, z którym facet powinien minimum raz w roku, co najmniej na 24 godziny, wybić z chaty w celu totalnego zezwierzęcenia się. Móc swobodnie beknąć, podrapać się po mosznie i dać porządnie w palnik z ziomeczkami. Zresztą, kto ogląda serial “Wikingowie”, ten wie, że ich główną motywacją do podbijania nowych lądów była chwila oddechu od swojej starej. Dziewczyny to nic osobistego, chodzi o zdrowie psychiczne i trochę przestrzeni. Koniec końców wrócimy z podkulonym ogonem, głodni, brudni, zmarznięci i stęsknieni.
W tym miejscu pada kluczowe pytanie: dokąd jechać i jak ogarnąć logistykę? Śpieszę z odpowiedzią.
Męski Wypad- Dokąd?
Najlepiej do Berlina. Z Wawy to tylko 550 km autostradą, czyli szybka akcja i koszty do przeżycia… przy podziale na pięciu. Jako bonus można zahaczyć o Świebodzin i strzelić sobie eicką samojebkę pod pomnikiem Dzizusa, który stoi naprzeciwko tamtejszego Tesco. Nie polecam za to pozowania w lustrzanych okularach i trzymania w tym samym czasie selfi kijka, bo w komentarzach zamiast komplementów dostaniecie szyderę z niewidomych.
Dodatkowy plus Berlina to możliwość spożywania napojów wyskokowych w miejscach publicznych. Żadna patologia, ot lajtowy sobotni chill. W Polsce jesteśmy tak zaszczuci, że przy ewentualnym piwku w plenerze, od ciągłego monitoringu otoczenia można nabawić się zwyrodnienia szyi. Jest jeszcze jeden argument „za”. Niemki są brzydsze niż Dworzec Zachodni, więc drugie połówki nie będą miały lęku, że wyjazd ma podwójne dno.
Ok, mamy ustalony kierunek, ale co dalej?
Męski wypad: Po pierwsze alibi.
Pierwszym i najważniejszym krokiem jest zapewnienie alibi, czyli błogosławieństwa swojej lubej. Najlepiej będzie, jeśli powiesz, że jeden z kolegów wpadł na pomysł wyjazdu, który został w locie podchwycony (pomysł, nie kolega) przez kolejnych trzech ziomów. Ty jesteś ostatnim ogniwem, od którego zależy powodzenie całej operacji. Nie zapomnij wspomnieć, że Tobie w sumie średnio się chce, zdecydowanie wolałbyś z nią posiedzieć i pooglądać „Taniec z gwiazdami”, ale z drugiej strony czułbyś się winny, gdyby przez Ciebie nie pojechali.
Męski wypad: Plan
W kolejnym kroku musisz przedstawić plan wyjazdu. Pamiętaj, aby przy każdej opisywanej atrakcji robić skwaszoną minę i dodawać, że naprawdę wolałbyś „Taniec z gwiazdami”. Najlepiej wypadniesz, kiedy położysz sobie dłoń (wierzchnią stroną) na czoło, spojrzysz w sufit i zaczniesz narzekać, że dałeś się wciągnąć w takie bagno. Nie zapomnij o tonie męczennnika. Przykładowo mówisz tak: „Uważam, że pomysł pójścia po meczu do knajpy o nazwie „Dom stu piw” jest beznadziejny. W ogóle ten wyjazd zapowiada się na mega słabo. Chyba jednak zrezygnuję i zostanę z Tobą”.
Męski wypad: Akceptacja
Kiedy ostatecznie zostaniesz przekonany przez swoją dziewczynę, żebyś jednak pojechał i nie martwił się o „Taniec z gwiazdami” (bo Ci nagra i obejrzycie po powrocie), powoli, bez wzbudzania podejrzeń wyjdź z pokoju. Upewnij się, że nikogo nie ma w pobliżu. Teraz możesz sobie pozwolić, aby ten ordynarny, bananowy uśmiech, który wstrzymywałeś przez całe negocjacje, zagościł w końcu na Twoim pysiu. Bierzesz telefon, wykręcasz ziomów i jedziesz klasyką: To ile kartonów wódki bierzemy?
Męski wypad: Spięcie całości
Po zatwierdzeniu wyjazdu przez płeć piękną reszta idzie już z górki. Jeszcze w Polsce ogarniacie bilety na mecz i rezerwujecie noclegi. Hotel wyszukujecie na booking.com kierując się dwoma parametrami: tanio i blisko metra. Tanio, bo pijanemu wszystko jedno czy plama na ścianie to reprodukcja Picasso, czy pozostałość po poprzednim lokatorze. Nie ma sensu przepłacać. Bliskość metra, bo Berlin podobnie jak Bangkok i każde inne miasto po godzinie 23, wciąga. Im bliżej do hotelu w drodze powrotnej, tym lepiej. Reszta to już czysta improwizacja.
P.S.
Jeszcze jedna ważna rzecz. Wbrew pozorom i na przekór ilości osiedlonych turasów, Berlin wcale nie jest potęga w temacie kebabów. Lepiej przykładać wagę do wyboru knajpy, bo zła decyzja może skończyć się autografem analnym w przypadkowym tojtoju. Sprawdzone info.
22 komentarze
ohhhh, babskie wypady są organizowane w dużo dużo łatwiejszy sposób :D. Przede wszystkim o przedsięwzięciu się mówi stawiając przed Tym Co Stał Obok w USC — jego ulubiony obiadek. Od niechcenia się rzuca że przyjaciółka miała taki trudny okres za sobą, że chyba się gdzieś wyrwę z dziewczynami na parę dni. Stary jedyne co mówi to yhhhyyyyy yyhhhhyyyyy. Bez jaj — je właśnie stek wołowy, nie będzie zajmował się pierdołami. Możesz nawet lecieć na księżyc, tylko teraz już NIC nie mów. A potem to już jest z górki. Za parę tygodni rezerwujesz hotel (wg trochę innych standardów — no przynajmniej czysta łazienka być musi). On się pyta co robisz. Mówisz — no jak — rozmawialiśmy przecież, matko, Ty mnie nigdy nie słuchasz. On przytakuje, że tak faktycznie, pamięta przecież (zakład o milion dolarów że nie pamięta). Mówisz mu że nie chce ci się za bardzo jechać, no ale wiesz jakie są dziewczyny, będzie im przykro jak nie pojadę, miały taki trudny okres ostatnio, pamiętasz jak ci ostatnio opowiadałam co się stało u A. (nie opowiadałam, ale On i tak nie pamiętałby gdybym opowiadała), On mówi że jasne że pamięta i że mam jechać. Pyta z kim jadę. Ja mówie że z moimi dziewczynami, tylko nie wiem czy M pojedzie bo wiesz — ona nie ma takiego fajnego męża jak ja mam, który wszystkim się zajmie jak mnie nie będzie. No i tyle. Aparat z dwiema kartami to wymysł na pewno jakiejś kobiety — zdjęcia z karty nr 2 z wypadu do Budapesztu — NIGDY NEVER EVER żaden nasz facet nie zobaczy. Uważam że powinno być zabronione wyglądać tak jak wyglądają Węgrzy Budapesztańscy czy jak tam ich zwał — nie wiem ilu było zdziwionych gdy jakieś nieznane laski pstrykały im zdjęcia, chichotały zadowolone i szły dalej.
Sprytnie. Podejrzewam, że też kiedyś dałem się tak “wkręcić”, tzn. “wyraziłem zgodę”.
Pytanie — kto ma większą skuteczność CCHHAAALLAANNNGEEEE EEXXXCCEEEPPTTT???? 1–4 kwietnia — Berlin (ja biegam, Stary robi zdjęcia pod warunkiem że trasa przebiega obok PUBu o co w Berlinie nie jest trudno :D) 8–11 kwietnia babski wypad do Bergamo. Możesz próbować mnie przebić, ale wiesz — Stary zostaje z 3 dzieci :P:P:P:P
Pisząc poradnik “męskie wypady for dummies”, tak jakby ściąłem gałąź, na której siedziałem i w dodatku pociągnąłem za sobą kumpli. Moja Madzia i żony kumpli, już nigdy nie dadzą się nabrać na nasze “nie chcę, ale muszę … beze mnie nie pojadą”. Brawo ja!
jak dziecko, no jak dziecko. Zastanów się, jaka jest szansa że ja dziś do Starego zagaję — “och wiesz, skomentowałam artykuł tego kolesia którego blog tak uwielbiam i mi ODPISAŁ — occhhhhhh no koleś jest fantastyczny, zabawny i TTAAAAKKKIIIII przystojny”.….….….……No jak dziecko!!, doprawdy.
+ + + A do wszystkich żon i mężów, partnerów, konkubentów i będących w innych związkach partnerskich — męskie/babskie wyjazdy są potrzebne jak tlen. To świętość. Świętości się nie tyka. Amen.
Amen. Czekam na nową edycje “Tańca z Gwiazdami” i wtedy spróbuję przeforsować samczy wypad do Pragi, albo gdzieś w zasięgu Ryanaira/Wizzaira.
Occhhhhhhhh, Praga , TAK TAK TAK, miejsce w którym dobijesz swojego kardiologa. Polecam blog Mariusza Szczygła, nocleg obowiązkowo na Zizkowie i jedzenie U Vystřeleného oka — ooooooooo taaaaaakkkkkkkkkkkkkkkkk
Zapisuje w notatniczku. Namiary na dobre jedzenie zawsze w cenie.
ohhhh, babskie wypady są organizowane w dużo dużo łatwiejszy sposób :D. Przede wszystkim o przedsięwzięciu się mówi stawiając przed Tym Co Stał Obok w USC — jego ulubiony obiadek. Od niechcenia się rzuca że przyjaciółka miała taki trudny okres za sobą, że chyba się gdzieś wyrwę z dziewczynami na parę dni. Stary jedyne co mówi to yhhhyyyyy yyhhhhyyyyy. Bez jaj — je właśnie stek wołowy, nie będzie zajmował się pierdołami. Możesz nawet lecieć na księżyc, tylko teraz już NIC nie mów. A potem to już jest z górki. Za parę tygodni rezerwujesz hotel (wg trochę innych standardów — no przynajmniej czysta łazienka być musi). On się pyta co robisz. Mówisz — no jak — rozmawialiśmy przecież, matko, Ty mnie nigdy nie słuchasz. On przytakuje, że tak faktycznie, pamięta przecież (zakład o milion dolarów że nie pamięta). Mówisz mu że nie chce ci się za bardzo jechać, no ale wiesz jakie są dziewczyny, będzie im przykro jak nie pojadę, miały taki trudny okres ostatnio, pamiętasz jak ci ostatnio opowiadałam co się stało u A. (nie opowiadałam, ale On i tak nie pamiętałby gdybym opowiadała), On mówi że jasne że pamięta i że mam jechać. Pyta z kim jadę. Ja mówie że z moimi dziewczynami, tylko nie wiem czy M pojedzie bo wiesz — ona nie ma takiego fajnego męża jak ja mam, który wszystkim się zajmie jak mnie nie będzie. No i tyle. Aparat z dwiema kartami to wymysł na pewno jakiejś kobiety — zdjęcia z karty nr 2 z wypadu do Budapesztu — NIGDY NEVER EVER żaden nasz facet nie zobaczy. Uważam że powinno być zabronione wyglądać tak jak wyglądają Węgrzy Budapesztańscy czy jak tam ich zwał — nie wiem ilu było zdziwionych gdy jakieś nieznane laski pstrykały im zdjęcia, chichotały zadowolone i szły dalej.
Sprytnie. Podejrzewam, że też kiedyś dałem się tak “wkręcić”, tzn. “wyraziłem zgodę”.
Pytanie — kto ma większą skuteczność CCHHAAALLAANNNGEEEE EEXXXCCEEEPPTTT???? 1–4 kwietnia — Berlin (ja biegam, Stary robi zdjęcia pod warunkiem że trasa przebiega obok PUBu o co w Berlinie nie jest trudno :D) 8–11 kwietnia babski wypad do Bergamo. Możesz próbować mnie przebić, ale wiesz — Stary zostaje z 3 dzieci :P:P:P:P
Pisząc poradnik “męskie wypady for dummies”, tak jakby ściąłem gałąź, na której siedziałem i w dodatku pociągnąłem za sobą kumpli. Moja Madzia i żony kumpli, już nigdy nie dadzą się nabrać na nasze “nie chcę, ale muszę … beze mnie nie pojadą”. Brawo ja!
jak dziecko, no jak dziecko. Zastanów się, jaka jest szansa że ja dziś do Starego zagaję — “och wiesz, skomentowałam artykuł tego kolesia którego blog tak uwielbiam i mi ODPISAŁ — occhhhhhh no koleś jest fantastyczny, zabawny i TTAAAAKKKIIIII przystojny”.….….….……No jak dziecko!!, doprawdy.
+ + + A do wszystkich żon i mężów, partnerów, konkubentów i będących w innych związkach partnerskich — męskie/babskie wyjazdy są potrzebne jak tlen. To świętość. Świętości się nie tyka. Amen.
Amen. Czekam na nową edycje “Tańca z Gwiazdami” i wtedy spróbuję przeforsować samczy wypad do Pragi, albo gdzieś w zasięgu Ryanaira/Wizzaira.
Occhhhhhhhh, Praga , TAK TAK TAK, miejsce w którym dobijesz swojego kardiologa. Polecam blog Mariusza Szczygła, nocleg obowiązkowo na Zizkowie i jedzenie U Vystřeleného oka — ooooooooo taaaaaakkkkkkkkkkkkkkkkk
Zapisuje w notatniczku. Namiary na dobre jedzenie zawsze w cenie.
Niezła ekipa 🙂 A ta bejunia to zaraz będzie szorować asfalt jak otrzyma kolejną krzynkę wódki na plecy 😛
albo…wejdzie taki jeden co przy niej stoi…
😀
Niezła ekipa 🙂 A ta bejunia to zaraz będzie szorować asfalt jak otrzyma kolejną krzynkę wódki na plecy 😛
albo…wejdzie taki jeden co przy niej stoi…
😀