Włóczykijing

Gdzie na weekend, czyli PigOut w poszukiwaniu chilloutu

23/06/2018

To nie jest tak, że nie­na­wi­dzę miesz­kać w mie­ście. Nope. Po pro­stu cza­sa­mi gar­dzę beto­nem, ale aku­rat przy moim aktu­al­nym try­bie życia, mia­sto ma swo­je zale­ty #keba­by #bur­ge­ry #piz­za i #zimą #nie #muszę #odśnie­żać #pod­jaz­du, jed­nak dla zdro­wia psy­chicz­ne­go dobrze raz na jakiś czas zmie­nić oto­cze­nie i dla­te­go, kie­dy mam już po dziur­ki w nosie tego:

Gdzie na weekend w PolsceZaczy­nam despe­rac­ko szu­kać tego:

Gdzie na weekend w Polsce

W ogó­le muszę przy­znać, że im jestem star­szy, tym mniej fajer­wer­ków potrze­bu­ję w kwe­stii wyjaz­dów. Kie­dyś nosi­ło mnie po Medio­la­nach i Bar­ce­lo­nach, co praw­da teraz też bym nie pogar­dził, ale szcze­rze mówiąc aktu­al­nie bar­dziej krę­ci mnie sie­dze­nie pod chmur­ką, jara­nie e‑szluga i gapie­nie się  na kacz­ki na wodę i/lub na góry. Taka for­ma wyci­sze­nia przed kolej­nym mara­to­nem hej­to­wa­nia, a piszę o tym, bo jeste­śmy w tym pięk­nym momen­cie roku, kie­dy zima w koń­cu zawi­ja bam­be­tle i zaraz zno­wu da się wyjść z domu bez futra i nausz­ni­ków, poje­chać gdzieś, coś zoba­czyć, gene­ral­nie pożyć, a nie tyl­ko egzy­sto­wać (hejt miło­śni­ków zimy za 3, 2, 1, teraz). Zaczą­łem już nawet kom­bi­no­wać jak­by tu wyci­snąć wszyst­ke soki z cze­ka­ją­cych nas dłu­gich week­en­dów, i na tę oka­zję zapy­ta­łem was na fejs­bucz­ku, czy zna­cie jakieś cie­ka­we i spraw­dzo­ne miej­sców­ki? Komen­ta­rze, któ­re zosta­wi­li­ście (klik) to naj­więk­sze “dobro”, jakie kie­dy­kol­wiek zeszło na PigO­ucie. Zasy­pa­li­ście dzie­siąt­ka­mi epic­kich loka­cji, z któ­rych uło­ży­łem sobię podróż­ni­czą buc­ket listę. Jej odha­cze­nie zaj­mie mi naj­bliż­sze 10 lat… wróć 15. A że nie jestem taki, żeby tyl­ko brać, to w ramach rewan­żu pod­rzu­cam kil­ka miej­scó­wek, w któ­rych ja byłem i pole­cam. A nóż, wide­lec się komuś przyda.

# Kaszuby, “Noce i Dnie”

Ofer­ta wyrwa­na z Tra­ve­list. Tra­ve­list to por­tal, któ­ry ofe­ru­je goto­we pakie­ty: noc­leg + wyży­wie­nie (naj­czę­ściej śnia­da­nia + obia­do­ko­la­cje) po cenie niż­szej niż bez­po­śred­nio z hote­lu czy nawet z booking.com… ponoć. Praw­da jest taka, że czę­sto ceny są iden­tycz­ne jak z kon­ku­ren­cyj­nych źró­deł, ale fak­tycz­nie od cza­su do cza­su da się upo­lo­wać przy­jem­ną zniż­kę, więc war­to moni­to­ro­wać. Wypa­da jesz­cze wspo­mnieć, że Tra­ve­list sta­wia głów­nie na luk­su­so­we hote­le Spa, ale cza­sa­mi tra­fi się też ofer­ta noc­le­gu w sto­do­le, któ­ra kosz­tu­je nie­mal tyle samo, co w 3‑gwiazdkach, ale ewi­dent­nie kie­ro­wa­na jest do ode­rwa­nych od rze­czy­wi­sto­ści milio­ne­rów, bo brak wi-fi, musz­li klo­ze­to­wej i prysz­ni­ca rekla­mo­wa­ne są  jako nie­sa­mo­wi­ta przy­go­da i zew natu­ry #mar­ke­ting. My wybra­li­śmy coś pomię­dzy luk­su­sem a’la Kin­ga Rusin a spa­niem pod gołym nie­bem na Janosika. 

Pen­sjo­nat “Noce i dnie” poło­żo­ny jest w małej wio­sce o nic nie­mó­wią­cej nazwie, Ełga­no­wo. Od cywi­li­za­cji, czy­li Trój­mia­sta, dzie­li go jakieś pół godzi­ny jaz­dy samo­cho­dem. Ośro­dek posia­da wła­sny sztucz­ny staw z pomo­stem, a w odle­gło­ści 5‑minutowego spa­ce­ru znaj­du­je się cał­kiem spo­re jezio­ro. Do tego las, konie, szko­ła lata­nia dro­na­mi (na miej­scu moż­na wyro­bić papie­ry na komer­cyj­ne lata­nie) i pole gol­fo­we, poło­żo­ne po sąsiedz­ku #bur­żu­je. Poje­cha­li­śmy tam w poprzed­nią majów­kę z myślą o zali­cze­niu kil­ku­dnio­we­go rese­tu na łonie… natu­ry, no i waż­na też była moż­li­wość zabra­nia pie­se­ła. Misja wyko­na­na w 100%. Tro­chę pochil­lo­wa­li­śmy przy miej­sco­wym jezior­ku, dwa razy zali­czy­li­śmy pla­żing w Gdań­sku, god­nie nas nakar­mi­li domo­wy­mi obiad­ka­mi i co naj­waż­niej­sze, nikt nie zawra­cał nam dugło­wy. Poza nami były jesz­cze tyl­ko dwie par­ki. Ośro­dek naj­młod­szy nie jest, poko­je luk­su­sem nie powa­la­ją — pod­sta­wo­we wypo­sa­że­nie i design jak­by był rok 1998 (moż­na pod­bić ruski Insta­gram samo­jeb­ka­mi z tutej­szą meblo­ścian­ką i dywa­nem), ale są za to duże, bez kro­kroł­czy i dach też nie prze­cie­ka. Nam to nie robi­ło róż­ni­cy, ale jeśli mam już wska­zać jakiś minus, będzie to brak skle­pu w pobli­żu. Jeśli źle się wyli­czy zapas trun­ków, może zro­bić się pro­ble­ma­tycz­nie, cho­ciaż wróć, pen­sjo­nat ma wła­sny bar, więc wszyst­ko pod kon­tro­lą. Poza tym lux, byli­śmy zado­wo­le­ni.… i Chur­chil­lo­wi też się podo­ba­ło… mimo począt­ko­wych oporów. 

gdzie na weekend w Polscegdzie na weekend w Polsce

#Otwock, Z Hotel & Spa

Tym razem padło na hotel, w któ­rym od bie­dy dała­by radę prze­ki­mać nawet Edzia Gór­niak. Ele­ganc­kie poko­je, basen, sau­na, jacuz­zi, siłow­nia, Spa, restau­ra­cja a’la car­te i tego typu kli­ma­ty. Głów­nym moty­wa­to­rem do wybo­ru aku­rat tego hote­lu była nie­wiel­ka odle­głość od War­sza­wy. Wymy­śli­li­śmy sobie, że w pią­tek po pra­cy wsia­da­my w samo­chód, 40 minut póź­niej dobi­ja­my do miej­sca prze­zna­cze­nia, wska­ku­je­my w szla­frocz­ki i akcep­tu­je­my fakt, że przez week­end wszyst­ko mamy poda­ne pod nos. Wyszło zgod­nie z pla­nem. Poza wygod­nym poko­jem, ład­nym wystro­jem i fiku­śnym base­nem, zde­cy­do­wa­nie muszę pochwa­lić jesz­cze kuch­nię — śnia­da­nia na boga­to i 3‑daniowe obia­do­ko­la­cje (przy­staw­ka, danie głów­ne i deser), któ­re dawa­ły radę nie tyl­ko pod wzglę­dem sma­ku, ale i pre­zen­cji. Przyjm­ne jest też oto­cze­nie — za pło­tem las i rze­ka Świ­der. Minus nali­czy­łem tyl­ko jeden, w posta­ci bra­ku atrak­cji poza hote­lem. Co tu dużo mówić, w Otwoc­ku dia­beł mówi dobra­noc i cięż­ko o jakąś przy­go­dę… no chy­ba, że przej­dziesz przez uli­cę na cze­row­nym świe­tle i zosta­niesz zła­pa­ny na gorą­cym uczyn­ku przez służ­by mun­du­ro­we. Żart, tam nie ma ani chod­ni­ków, ani sygna­li­za­cji. Na szczę­ście naszym głów­nym celem było obi­ja­nie się jak piłecz­ka we fli­pe­rze, więc nie czu­li­śmy się oszukani. 

Gdzie na weekend w Polsce

Rezer­wo­wać moż­na tutaj: LINK

# Mazury, Hotel Marina Club

Jed­nen z naj­bar­dziej wypa­sio­nych hote­li w jakim byłem. W zasa­dzie bar­dziej podo­bał mi się tyl­ko taki jeden w Kuala Lum­pur, z base­nem na dachu i widocz­kiem na Petro­nas Tower. Madzia zabra­ła mnie tam na uro­dzi­ny i do koń­ca utrzy­my­wa­ła w tajem­ni­cy, gdzie jedzie­my. Doje­cha­li­śmy w nocy i było tak ciem­no dooko­ła, że w tam­tym momen­cie, mogłem zachwy­cić się co naj­wy­żej futu­ry­stycz­ną lam­pą z sypial­ni, tym­cza­sem wsta­ję rano, odsła­niam zasło­ny, patrzę, a przede mną jezio­ro. Wycho­dzę na zewnątrz od prze­ciw­nej stro­ny bal­ko­nu, patrzę, a tam dru­gie jezio­ro. No szał po pro­stu. W środ­ku też na wypa­sie. Design wnętrz jak z kata­lo­gu, stre­fa wel­l­ness zresz­tą też, do tego atrak­cje typu segway, kor­ty teni­so­we, krę­giel­nia, symu­la­tor gol­fa, bule, boisko do siat­ków­ki, kajacz­ki, no obłęd. Szko­da, że byli­śmy zimą, bo tro­chę blo­ko­wa­ło to moż­li­wość sko­rzy­sta­nia z out­do­oro­wych roz­ry­wek, ale jak­by ktoś się uparł, to sky is the limit. W kwe­stii jedze­nia też sztos. Dużo i zacnie. Minu­sem jest cena. Nawet jak zła­pie­cie jakąś ofer­tę last minu­te nie jest tanio, a o stan­dar­do­wej lepiej nie mówić na głos bez asy­sty kar­dio­lo­ga. Poza tym tłu­my gości (a mówią, że w naro­dzie bie­da). Pech chciał, że tra­fi­li­śmy aku­rat na wyjazd inte­gra­cyj­ny pra­cow­ni­ków Inter­Mar­che, któ­rzy poza two­rze­niem kole­jek w restau­ra­cji, peł­ni­li też war­ty w jaz­cuz­zi, co by cza­sem nikt inny nie sko­rzy­stał. Mimo tych drob­nych nie­do­god­no­ści, wypad jak naj­bar­dziej uda­ny. Chęt­nie bym tam wró­cił w sezo­nie let­nim i ogar­nął jakiś kaja­czek. Aaa i zapo­mnia­łem wspo­mnieć, że hotel leży w miej­sco­wo­ści Siła (Hard­co­ro­wy Kok­su lubi to), któ­rą od Olsz­ty­na, dzie­li rzut kamie­niem (całe szczę­ście, bo aku­rat liqu­idy do e‑szluga mi się skoń­czy­ły. Tak tak, wkrót­ce rzu­cam).

Gdzie na weekend w PolsceGdzie na weekend w PolsceGdzie na weekend w Polsce

Rezer­wo­wać moż­na tutaj: LINK

#Zakopane, apartamenty Stara Polana

We wrze­śniu poje­cha­li­śmy na prze­dłu­żo­ny week­end do Zakop­ca. Celo­wa­li­śmy w lokum, któ­re będzie na tyle bli­sko Kru­pó­wek, żeby czło­wiek, zmę­czo­ny tru­da­mi dnia i nocy, dał radę do nie­go dotrzeć bez wzy­wa­nia Ube­ra i przy oka­zji będzie dobrą bazą wypa­do­wą na gór­skie tri­py (bra­li­śmy pod uwa­gę podró­że busa­mi i wyciecz­ki rowe­ro­we). Padło na apar­ta­ment Sta­ra Pola­na. Apar­ta­men­ty Sta­ra Pola­na to tak napraw­dę miesz­ka­nia w nowym blo­ku, poło­żo­nym na strze­żo­nym osie­dlu, wypo­sa­żo­nym w basen i pod­ziem­ny par­king, odda­lo­nym o 5‑minut z buta od Kru­pó­wek. Kwa­drat cał­kiem spo­ry (jeśli spa­nie na sofie nie sta­no­wi pro­ble­mu, to w środ­ku na laj­cie zmiesz­czą się 4 oso­by, skła­da­ją­cy się z salo­nu i sypial­ni z anek­sem kuchen­nym, full wypo­sa­żo­ny, z desi­gnem by Ikea. Ide­al­nie się spraw­dził pod nasz trip i nie mam nawet za bar­dzo do cze­go się przy­cze­pić. No dobra ten basen jest tro­chę nacią­ga­ny, bo mie­ści max 10 osób, ale i tak zabra­kło na nie­go cza­su, więc whatever.

Gdzie na weekend w PolsceGdzie na weekend w PolsceGdzie na weekend w Polsce

Rezer­wo­wać moż­na tutaj: LINK

#Gdańsk, Mini Loft Gdańsk

2 lata temu byli­śmy w super apar­ta­men­cie w Gdań­sku. Poło­żo­ny nad rzecz­ką, 2 kro­ki od Dłu­gie­go Tar­gu, mega desi­gner­skie wnę­trza, po pro­stu wszyst­ko na wypa­sie. Robi­łem o nim osob­ny wpis, więc zosta­wię tutaj tyl­ko link (klik) i ostrze­że­nie, że na chwi­lę obec­ną rezer­wa­cja gra­ni­czy z cudem, ale spró­bo­wać nie zaszko­dzi (LINK do rezerwacji). 

Gdzie na weekend w Polsce

Gdzie na weekend w Polsce

 

#Pisz, Hotel Jabłoń Lake Resort

Hit wio­sny 2017. Poje­cha­li­śmy tam ze zna­jo­my­mi i wyszło dosko­na­le. Hotel tro­chę hip­ster­ski pod wzglę­dem desi­gnu wnętrz i menu w restau­ra­cji, ale taki, jak­by to powie­dzieć… przyj­me­nie schlud­ny. Wszyst­ko tam pasu­je. Kimać moż­na w dwóch opcjach. W wyre­mon­to­wa­nym budyn­ku (z zewnątrz widać, że kil­ka­na­ście wio­sen sobie liczy, ale środ­ku czuć już ten hip­ster­ski, pore­mon­to­wy sznyt) i wte­dy dosta­je się śred­niej wiel­ko­ści pokój, któ­re­mu niby nic nie bra­ku­je, ale też spe­cjal­nie kona­ra nie roz­pa­la. Dru­gą opcją są drew­nia­ne dom­ki. I tu już jest faj­nie. Ale nie o warun­ki spa­nia tu się roz­cho­dzi, a o teren, któ­rym dys­po­nu­je hotel. Jest to ogrom­na prze­strzeń dooko­ła jezio­ra i z lasem, zamknię­ta dla obcych. Jak się czło­wiek zapu­ści z 500 metrów w pra­wo lub lewo, to moż­na się natknąć na malut­kie, kli­ma­tycz­ne pomo­sty, do któ­rych prak­tycz­nie nikt nie docie­ra. Roz­pi­ja­nie cytry­nów­ki w takich warun­kach było czy­stą przy­jem­no­ścią. Ponad­to stan­dar­do­wo — kajacz­ki, łód­ki, rowe­ry wod­ne, miej­sce na ogni­cho, pla­ża, huś­taw­ka. Napraw­dę faj­na mie­sj­ców­ka, któ­rą pole­cam wszyst­ki­mi rencami.

gdzie na weekend w Polsce

 

#Jura Krakowsko-Częstochowska, Hotel Centuria

Hotel, w któ­rym roz­bi­li­smy bazę przy oka­zji wypa­du na zam­ki jury kra­kow­sko-czę­sto­chow­skiej. Opcja na boga­to. Spa­li­śmy w apar­ta­men­cie pre­zy­denc­kim, z pry­wat­nym jacuz­zi. Chil­lo­wa­li­śmy na base­nie, Madzia była maso­wa­na, ja łapa­łem nirva­nę na takim fote­lu co się buja i zapo­da­je relak­su­ją­cą muzycz­kę, kar­mi­li nas kacz­ka­mi, jegnię­ci­ną i róż­ny­mi fan­cy dania­mi w sty­lu Ate­lie Ama­ro, a co naj­waż­niejsz, nie pozwa­la­li, żeby­śmy mie­li puste szklan­ki. Przy­naj­mniej ja, bo Madzia już chy­ba była bło­go­sła­wio­na. Kom­fort i obsłu­ga pierw­sza kla­sa. Do tego super przy­jem­na loka­li­za­cja (w środ­ku lasu) i dosko­na­ła baza wypa­do­wa na pobli­skie zam­ki. Szcze­rze? Nawet nie jest mi przy­kro, że spę­dzi­li­śmy week­end na pozio­mie Dżo­any Kru­py. No co, nawet hej­ter zasłu­gu­je, żeby raz na ruski rok się odcha­mić i pożyć ponad swój budżet. Nic, tyl­ko brać pożycz­kę w Pro­vi­den­cie i rezer­wo­wać. Dobra, prze­sa­dzam z tą ceną. Mają też poko­je bez jacuz­zi i wte­dy da się to sen­sow­nie spiąć. Zresz­tą war­to moni­to­ro­wać, bo co rusz mają jakąś prom­kę. P.S. Zam­ki wmiatają. 

gdzie na weekend w Polscegdzie w POlsce na weekendgdzie w Polsce na weekendRezer­wo­wać moż­na tutaj: LINK

#Sopot, Villa Baltica

Wypad do tego hote­lu to jed­na wiel­ka impro­wi­za­cja. Listo­pa­do­wy wie­czór (godzi.17:00), wcho­dzę do domu, a Madzia mi wyska­ku­je z tek­stem, że zja­dła­by gofra #Cią­żo­we #Zachcian­ki. Pytam grzecz­nie: “Kur­ła, skąd ja Ci gofy wytrza­snę w listo­pa­dzie?”, na co Madzia total­nie igno­ru­je fakt, że było to pyta­nie reto­rycz­ne i odpo­wia­da: “Na Mon­cia­ku na pew­no ser­wu­ją”. No i co zro­bisz? Z cię­żar­ną będziesz sie kłó­cił? Jako pacy­fi­sta, a co za tym idzie, wróg woj­ny nukle­ar­nej, po pro­stu zapa­ko­wa­łem Madzię i Chur­cha do fury i o 22 zamel­do­wa­li­śmy się w Sopo­cie. Vil­la Bal­ti­ca stan­dar­dem nas nie zachwy­ci­ła — z zewnątrz obie­cu­je bar­dzo dużo, tym­cza­sem w rze­czy­wi­sto­ści, ofe­ru­je małe klit­ki, wypo­sa­żo­ne w sty­lu lat 90′. Za to miaż­dży loka­li­za­cją. Wycho­dzisz pro­ściut­ko na pla­żę (max 30 metrów), a od Mocia­ka dzie­li Cię 15-minu­to­wy spa­ce­rek sopoc­kim dep­ta­kiem. Nato­miast, jeśli cho­dzi o te gofry, to po przy­jeź­dzie na miej­sce, Madzia powie­dzia­ła: “Już mi się nie chę”… ale co sobie 3 brow­ce zro­bi­łem, to moje. Pole­cam miej­sców­kę na dzi­kie, spon­ta­nicz­ne i nie do koń­ca prze­my­śla­ne, jed­no­dnio­we wypady. 

gdzie w Polsce na weekendgdzie w Polsce na weekend

Rezer­wo­wać moż­na tutaj: LINK

#Przerwanki, Dom w Dolinie Łąk

Zło­ty strzał, jeśli cho­dzi o wyjaz­dy w 2018 roku. Jeśli marzy wam się, żeby wyje­chać na Mazu­ry, ale nie takie komer­cyj­ne, a dzi­kie, gdzie nie ma lodziar­ni, keba­bow­ni, ani cym­ber­ga­jów, ot czy­sta, nie ska­la­na janu­sza­mi natu­ra, to Prze­rwan­ki są miej­scem, któ­re­go szu­ka­cie. Jezio­ra, rze­ki, lasy, łąki, bocia­ny, kor­mo­ra­ny, zają­ce, żubry (nie tyl­ko w lodów­ce). Jezu­niu, nie czę­sto mi się to zda­rza, ale tam napraw­dę zachwy­ci­łem się widocz­ka­mi, a po sfo­to­gra­fo­wa­niu tych tere­nów dro­nem, to już w ogó­le zbie­ra­łem szcze­nę z pod­ło­gi. Epic. Teraz już kumam dla­cze­go Lewy wybu­do­wał cha­tę aku­rat na Mazu­rach, cho­ciaż swo­bod­nie stać go, żeby spę­dzać week­en­dy w dowol­nym zakąt­ku świa­ta. Zde­cy­do­wa­nie ude­rzaj­cie do Prze­rwa­nek i wynaj­muj­cie do spa­nia Dom w Doli­nie Łąk. Na pierw­szy rzut oka typo­wa wiej­ska chat­ka, ale w bar­dzo dobrym sta­nie i z nowo­cze­snym szny­tem, oto­czo­na zie­le­nią i bez żad­ne­go bez­po­śred­nie­go sąsiedz­twa. Już jest dobrze. W środ­ku jesz­cze faj­niej. Mini­ma­li­syczne, ale urzą­dzone z dużym sma­kiem wnę­trza. Do tego wypo­sa­że­nie full servi­ce — sprzę­ty kuchen­ne (w tym kie­liszki i kie­lonki), tele­wi­zor, wifi, a z mniej oczy­wi­stych łóżecz­ko i wanien­ka dla dziec­ka (THNX God, bo chy­ba musiał­bym zamon­to­wać trum­nę na dachu samo­chodu). Doszu­ka­łem się nawet półecz­ki z książ­kami i plan­szów­kami. W gara­żu rowe­ry, węd­ki i sprzęt spor­towy, a przed dom­kiem grill i leża­ki. Po pro­stu wszyst­ko, cze­go potrze­ba, a nawet wię­cej. Gene­ral­nie wycho­dzę z zało­że­nie, że życie jest zbyt krót­kie, żeby dwa razy jechać w to samo miej­sce, ale jeśli kie­dyś zmie­nię zda­nię, to Prze­rwan­ki i Dom w Doli­nie Łak, są pierw­sze na liście do zdu­blo­wa­nia. PigO­ut approved. 

gdzie na weekend w Polscegdzie na weekend w Polscegdzie na weekend w PolsceWię­cej o naszym poby­cie na Mazu­rach TU

Rezer­wo­wać moż­na tutaj: LINK

#Szklarska Poręba, Blue Mountain Resort

Ile razy moż­na jechac do Zako­pa­ne­go? “A gdy­by dla odmia­ny ude­rzyć w Kar­ko­no­sze?” — pomy­śle­li­śmy i ten tok mysle­nia, zapro­wa­dził nas do Szklar­skiej Porę­by. Tam wyna­ję­li­śmy sobie pokój, w dopie­ro co otwar­tym hote­lu Blue Moun­ta­in Resort i co tu dużo mówić — zno­wu zazna­li­śmy luk­su­su niczym Jay‑Z i Bijon­se. Apar­ta­men­ty w Blue Moun­ta­in to w zasa­dzie regu­lar­ne 50-metro­we miesz­ka­nia, tyle, że nowiut­kie i bar­dzo gustow­nie urzą­dzo­ne.… cze­go aku­rat nie moż­na powie­dzieć o każ­dym miesz­ka­niu. Wyku­pu­jąc noc­leg, z urzę­du przy­słu­gu­je Ci dostęp do base­nów (są dwa — zada­szo­ny i pod gołym nie­bem), siłow­ni, kąci­ka z kon­so­la­mi i stre­fy kids, gdzie ani­ma­tor­ki przej­mą Two­je­go Bra­jan­ka, a Ty możesz sku­pić się na odpo­czyn­ku. Wady — brak. Serio, nie zna­la­złem nicze­go, żeby sztucz­nie się przy­pie­przyć. Dosta­jesz dokład­nie to, za co pła­cisz. Jeśli cho­dzi o loka­li­za­cje, to wszyst­ko jest w odle­gło­ści “na buta” — knaj­py, Szre­ni­ca i Bie­dron­ka. Oczy­wi­ście nie muszę mówić, że doko­ła macie dużo ład­nych wiodcz­ków, bo to wie­cie. Nie wie­cie nato­miast, że do naj­lep­szej bur­ge­row­ni w Pol­sce, macie stąd zale­d­wie 30 kilo­me­trów. Ame­ri­can Bur­ger w Jele­niej Górze. Obo­wiąz­ko­wy punkt do zali­cze­nia, przy oka­zji wypa­du w Karkonosze. 

gdzie na weekend w Polscegdzie na weekend w Polscegdzie na weekend w Polsce

Rezer­wa­cje moż­na zro­bić tutaj: LINK

#Bieszczady, Gawra nad Potokiem

Pamię­ta­cie, jak przy Hotel Jabłoń Lake Resort pisa­łem, że byli­śmy tam ze zna­jo­my­mi? To teraz z tymi samy­mi zna­jo­my­mi poje­cha­li­śmy w Biesz­cza­dy, do Gaw­ry nad Potkiem, któ­ra zapew­ni­ła nam rów­nie uda­ny urlop. Pod nie­któ­ry­mi wzglę­da­mi nawet lep­szy, bo wte­dy spa­li­śmy w dwóch róż­nych miej­sach (my w budyn­ku, oni w dom­ku) i w pew­nym momen­cie musie­li­śmy się rozejść. Teraz kima­li­śmy pod jed­nym dachem (4 sypial­nie są), a że pogo­da nie dopi­sa­ła, dało nam to sze­reg nowych moż­li­wo­ści — zamu­la­nie przy plan­szów­kach, oglą­da­nie meczy, czy choć­by trwa­nie przy butel­ce, nawet jeśli part­ner­ki poszły już spać. Zmie­ni­ło się też to, że tym razem byli­śmy z Bren­don­kiem. Gaw­ra oka­za­ła się przy­go­to­wa­na na taką oko­licz­ność, ofe­ru­jąc prze­strzeń, w któ­rej moż­na nor­mal­nie funk­cjo­no­wać bez stra­chu, że tele­wi­zor obu­dzi malu­cha oraz peł­ne wypo­sa­że­nie — łóżecz­ko, zabaw­ki, huś­taw­ka. Z innych zalet, to zde­cy­do­wa­nie widok na faj­ną gór­kę z tara­su. Jeść śnia­da­nia w takich oko­licz­no­ścia, to czy­sta przyj­me­ność… a jak nad gór­ką uno­si się aku­rat mgła, to już w ogó­le szał. Insta­gram pod­bi­ty, pro­mi­se. Chat­ka spraw­dza się też jako punkt wypa­do­wy — leży pomię­dzy Cisną a Sano­kiem, więc wszę­dzie jest podob­na odle­głość. Jeśli cho­dzi o minu­sy, mam dwa. Po pierw­sze skrzy­pia­cą pod­ło­ga na pię­trze. Wbić z cicha­cza o 3 w nocy do wyra, tak żeby nie obu­dzić Bren­don­ka, to misja nie­mal nie­moż­li­wa. Dwa — nie weź­miesz dzie­cia­ka w wózek i nie pój­dziesz ot tak na spa­ce­rek do naj­bliż­szej wio­secz­ki, bo pobli­ska uli­ca nie ma pobo­cza, a po jezd­ni tro­chę strach. Nigdy nie wiesz, czy zza zakrę­tu nie wypad­nie zaraz jakiś Sebix w tunin­go­wa­nym BMW z 200km/h na licz­ni­ku. Gene­ral­nie, jak ktoś nie ma dzie­ci, to minu­sy igno­ru­je i sku­pia się na widocz­kach, prze­strze­ni, fak­cie, że jest grill, miej­sce na ogni­cho, inter­net śmi­ga jak­by to było cen­trum War­sza­wy i że w oko­li­cy jest spo­ro miej­scó­wek z epic­ki­mi pie­ro­ga­mi. Ewen­tu­al­nie moź­na też przy­jąć minu­sy na kla­tę i jeż­dzić do wio­secz­ki samo­cho­dem, tak jak my. Bar­dzo faj­ne miej­sce na gru­po­wy wyjazd. Jak skoń­czy się remont jed­nej sypial­ni, to w środ­ku pomiesz­czą się nawet 4 par­ki + dzie­ci + zwie­rzę­ta. I ja to szanuję.

Gdzie na weekend w Polsce

Gdzie na weekend w Polscegdzie na weekend w Polsce

Wię­cej do prze­czy­ta­nia o naszym poby­cie w Biesz­cza­dach TUTAJ

I LINK do rezerwacji 

Poza tym pole­cam jesz­cze PigO­uto­wy Prze­wod­nik po Toru­niu (klik). Jed­no z naj­faj­niej­szych miast na week­en­do­wy wyjazd i to bez wzglę­du na porę roku. Nie­dłu­go wybie­ra­my się po raz kolej­ny i po powro­cie prze­wod­nik na bank ule­gnie aktu­ali­za­cji o kil­ka nowych zacnych miejscówek.

20150913_131305_hdr-01

A to widziałeś?

19 komentarzy

  • Reply Hipis 08/03/2017 at 10:34

    Chy­ba jestem za mło­da, bo na widok takich miej­scó­wek zaczy­nam podej­rza­nie moc­no zie­wać 😛 Schro­ni­ska uwa­żam za luk­su­so­we gdy na wypo­sa­że­niu jest łyż­ka, cho­ciaż i tak noszę swo­ją 😀 A naj­faj­niej­sze miej­sce, w któ­rym noco­wa­łam, to było bar­dzo sta­re i tra­dy­cyj­ne schro­ni­sko na szczy­cie góry, z jed­ną tyl­ko dro­gą pro­wa­dzą­cą do cywi­li­za­cji, wiel­ką kuch­nią z pie­cem kaflo­wym, cały­mi drew­nia­ny­mi poko­ja­mi i sznur­ka­mi pod sufi­tem, na któ­rych suszy­ły się spodnie. Ech, ale teraz tęsk­no mi się zro­bi­ło za zie­le­nią, cie­płem i włó­cze­niem się po Pol­sce, meh.

    • Reply Marta Lewocka 08/03/2017 at 13:19

      Podej­rze­wam, że to schro­ni­sko nie zapła­ci­ło­by za wpis na blo­gu ani grosza…a tutaj…sama rozumiesz-ekonomia 😉

        • Reply ewa_inga 09/03/2017 at 18:13

          Słu­chaj, a ile pła­ci Ci Toruń?? Wiesz TEGO Redemp­to­ry­sty nie znam (ale znam kogoś kto zna kogoś kto go dobrze zna) ale pre­zy­dent nasz zawsze (zawsze ozna­cza dwa razy) jak mnie widzi to cie­szy się na mój widok i krzy­czy mi dzień dobry.…… ewi­dent­nie z kimś mnie myli (co jest dziw­ne bo wyda­je mi się że jestem wyjąt­ko­wa) — no ale — sko­ro mam już cho­dy u TEGO Redemp­to­ry­sty i u pre­zy­den­ta — to daj znać — wyne­go­cju­ję Ci lep­sze warun­ki — zacznie­my od 10 tys za uży­cia sło­wa Toruń i 5 000 za jakąś alu­zję. Daj znać czy Ci odpowiada.
          + w odle­głych pla­nach biz­ne­so­wych mam posia­da­nie apar­ta­men­tu w samym ser­cu Toru­nia (nie jestem Kar­ko­si­kiem więc nie pakuj się jesz­cze) — a wte­dy masz moje sło­wo skau­ta, że będziesz pierw­szym zapro­szo­nym (w Toru­niu masz napraw­dę pokaź­ny func­lub). Będzie to Two­je hono­ra­rium za umi­la­nie mi wie­lu wie­lu chwil :):):):):)

          • PigOut 09/03/2017 at 22:51

            Fra­je­rze się za dar­mo­chę, nikt kuź­wa nie chce pła­cić, dla­te­go tym bar­dziej wycze­ku­ję na Twój apar­ta­ment. Redemp­to­ry­sta powi­nien mi dwie dychy odpa­lić na luzie za ten pozy­tyw­ny pijar.

    • Reply PigOut 08/03/2017 at 13:33

      Swe­go cza­su jez­dzi­łem i pod namiot i po schro­ni­skach. Z wie­kiem czło­wiek robi się tro­chę bar­dziej wygod­ny, poza tym inna sytu­acja, bo już nie jest sam, a i bez żni­żek stu­denc­kich biz­nes ze scho­ro­ni­ska­mi wca­le tak dobrze się nie kalu­lu­je. Nie prze­sa­dzaj­my jed­nak z tymi luk­su­sa­mi, bo “Noce i Dnie”, czy “Ibis Bud­get” w Toru­niu to żaden wypas. Tyle, żeby prze­ki­mac i zosta­wić bagaż, esen­cją jest to, co dookoła.

  • Reply Bookworm 09/03/2017 at 08:36

    Faj­ne miej­sców­ki. Ja zno­wu mile wspo­mi­nam wynaj­mo­wa­ny “apart­mą” w Jele­niej Górze, bli­sko ryn­ku. Par­king pod­ziem­ny, dwa kro­ki do cen­trum, faj­ny wypas choć nie­ste­ty nie widok z okna. Aku­rat na zimo­wy skok z rodziną.
    Jesz­cze słów­ko o hote­lach, swe­go cza­su musia­łem bywać służ­bo­wo w sto­li­cy euro­pej­skiej biu­ro­kra­cji. Tam to dopie­ro dok­to­ra­ty pisa­łem, pró­bu­jąc coś godzi­we­go wyna­leźć, w cenie dopusz­czal­nej dla dele­ga­cji służ­bo­wej — a jesz­cze tak, żeby oko­li­ca pozwa­la­ła na bez­piecz­ne dopeł­znię­cie do metra bez tra­fie­nia na grill lokal­sów — oczy­wi­ście w cha­rak­te­rze dania głównego.

    • Reply PigOut 09/03/2017 at 22:54

      W Jele­niej jesz­cze mnie nie było, ale sły­sza­łem, że od kwiet­nia będzie Pen­do­li­no z Wawy, więc kto wie. Powiem Ci, że zła dziel­nia w Bruk­se­li to ponoć frasz­ka przy złej dziel­ni w Pary­żu. Mam info z pierw­szej ręki.

      • Reply Bookworm 10/03/2017 at 07:56

        Ja pamię­tam bodaj 1998 rok wizy­tę stu­dial­ną we Fran­cji. “Co to jest za osie­dle tam na wzgó­rzu? Aaaa, to takie osie­dle, z któ­re­go wyjeż­dża po 18.00 poste­ru­nek poli­cji. Co się dzie­je póź­niej — nie wie­my”. Nie tak daw­no kole­ga z rodzi­ną, w ramach wyma­rzo­nej wyciecz­ki do Pary­ża, noco­wał pod Pary­żem w jakimś hote­li­ku. To co prze­ży­wa­li prze­cho­dząc rano do kolej­ki pod­miej­skiej to była opo­wieść gro­zy. Pamię­tasz sław­ną “milę w Moga­di­shu” — powrót na nogach z miej­sca zestrze­le­nia heli­kop­te­ra do punk­tu spo­tka­nia? Coś takie­go wła­śnie prze­ży­wa­li, opo­wia­dał mi to z detalami…

        • Reply PigOut 11/03/2017 at 16:10

          Paryż to euro­pej­ski odpo­wied­nik Rio de Jane­iro. Jak ema­nu­jesz bogac­twem, to bez ochro­ny nie masz, co jechać do Bra­zy­lii. Jak Cię nie zabi­ją, to porwą dla oku­pu. W Pary­żu teraz też nie trud­no dostać macze­tą (Kra­ków lubi to).

  • Reply ewa_inga 09/03/2017 at 18:29

    Ja ostat­nio byłam w Zale­siu na Mazu­rach. Nie­ste­ty były to ferie i były same rodzi­ny z bacho­ra­mi (w tym my) — i chy­ba taka jest cha­rak­te­ry­sty­ka tego miej­sca — nie wiem jak tam jest poza taki­mi wła­snie okre­sa­mi jak ferie czy świę­ta. Ale gene­ral­nie rewe­la­cyj­ne miej­sce w sto­sun­ku jako­ści do ceny — Sta­re­go prze­ko­na­łam jed­nym zda­niem (nie­na­wi­dzi miejsc gdzie są ludzie) — 6 posił­ków — śnia­da­nie, dru­gie śnia­da­nie, obiad, pod­wie­czo­rek, kola­cja i póź­na kola­cja :D:D:D:D Nic wię­cej nie chciał wiedzieć
    + Dro­ga Dyrek­cjo Hote­lu Mazu­ry SPA — kwo­tę 10 000 pro­szę prze­lać na moje kon­to, tak jak się umawialiśmy

    • Reply PigOut 09/03/2017 at 22:50

      6 posił­ków? Jadę tam!

  • Reply Ania [PKNDL] 09/03/2017 at 19:51

    Gdańsk. Zoba­czy­łam Gdańsk i zigno­ro­wa­łam wszyst­ko inne. Pra­wie wszyst­ko, bo jak zoba­czy­łam zdję­cie prec­la, to pomy­śla­łam, że zja­dła­bym coś. No i ten, ja jestem z Krakowa.
    Gdańsk to moje ser­dusz­ko i osta­tecz­ne miej­sce wszyst­kich pol­skich podró­ży. Wszyst­kie dro­gi pro­wa­dzą do Gdań­ska. Dru­gi, nie­pi­sa­ny dom. Chcę tam zasa­dzić drze­wo, mieć kota i rybę z fryt­ka­mi. Chcę sły­szeć pier­do­lo­ne disco-polo w sezo­nie czer­wiec-wrze­sień. Chcę stam­tąd jeź­dzić pocią­giem na Hel, poza sezo­nem, roz­ko­szu­jąc się sze­ro­ki­mi, opu­sto­sza­ły­mi plażami.
    W poprzed­nim wcie­le­niu byłam mary­na­rzem. Albo pira­tem, bio­rąc pod uwa­gę mój charakter.

    • Reply PigOut 09/03/2017 at 22:49

      No to mamy podob­nie. W sezo­nie let­nim wszyst­kie poten­cjal­ne kie­run­ki podró­ży prze­gry­wa­ją z loka­cja­mi z dostę­pem do morza, a w takim Gdań­sku to nawet dał­bym radę osiąść na dłu­żej. Cho­ciaż kuzyn twier­dzi, że zimą pizga złem od wody 😉

      • Reply Ania [PKNDL] 09/03/2017 at 23:16

        Ja osia­dłam na dłu­żej (obec­nie zali­czam małą prze­rwę). I mimo wszyst­ko pole­cam. Może i pizga, będąc tym samym zim­niej niż w innych rejo­nach Pol­ski, ale… Mnie kupi­ło to, że nawet będąc w pra­cy, czu­ję się jak na waka­cjach. Nawet w zimie. Że mogę się powkur­wiać w biu­rze, ale chwi­la moment i jestem na pla­ży. Morze mi nigdy nie powszednieje.
        Pierw­szy raz osia­dłam tam w 2011 roku. Pra­co­wa­łam jako han­dlo­wiec B2B, a w zasa­dzie z moim part­ne­rem otwo­rzy­li­śmy tam biz­nes od począt­ku. Pamię­tam w jakim “szo­ku kul­tu­ro­wym” byłam. Ludzie mają tam “otwar­te gło­wy”, wyda­ją się mil­si, bar­dziej pomoc­ni, zarad­niej­si, towa­rzy­scy. I ogrom­nie przed­się­bior­czy! Ta ten­den­cja nie spa­da. Trój­mia­sto jest w tym momen­cie pręż­nie roz­wi­ja­ją­cą się koleb­ką kor­po, start-upów i nowych tech­no­lo­gii. Moż­li­wo­ści są nieograniczone.
        Mia­sto to tań­ca i do różań­ca. Tak­że niech kuzyn ubie­rze grub­szą kurt­kę i niech nie narzeka! 😉

        • Reply PigOut 18/03/2017 at 01:44

          Kuzyn to w ogó­le jest łoś, bo go morze total­nie nie krę­ci. Raz go wycią­gną­łem i na pla­ży przy­znał, że jest pierw­szy raz od 2 lat. Ponoć miej­sco­wi tak mają. Z kolei tacy jak my, fan­ta­zju­ją o nim dzień w dzień. Zycie jest niesprawiedliwe.

    • Reply Łukasz - ideagrafika.pl 21/03/2017 at 14:23

      Ja mam iden­tycz­nie 🙂 Tyl­ko w dru­gą stro­nę — na dół i w lewo, czy­li Biesz­cza­dy. Jeśli Ty byłaś pira­tem to ja musia­łem kie­dyś być… bo ja wiem. Bio­rąc pod uwa­gę masę, niedźwiedziem 😀

  • Reply Szymon | pomensku 17/03/2017 at 10:15

    Jako rodo­wi­ty Kra­kus jestem w sta­nie bez­błęd­nie okre­ślić, że pre­cel (tj. obwa­rza­nek) ze zdję­cia był czer­stwa­wy. Podej­rze­wam też, że kupi­łeś go w bud­ce u wylo­tu ul. Szew­skiej, koło takie­go kio­sku znaj­du­ją­ce­go się w okrą­głym słu­pie. Zgadłem? 😀

    • Reply PigOut 18/03/2017 at 01:47

      Kupi­łem go w z wóz­ka od babecz­ki, któ­ra sta­ła bli­sko Brac­kiej. Zapa­mię­ta­łem, bo od razu pio­sen­ka Tur­naua mi się przy­po­mnia­ła. Fak­tycz­nie świe­żo­ścią nie powa­lał. Rodo­wi­ci serio jedzą nało­go­wo prec­le, czy to bar­dziej pod turystów?

    Leave a Reply