Parenting

Nietypowy Ojciec Polak vs Nietypowa Matka Polka

29/08/2018

Wła­śnie mija 17 mie­się­cy, od momen­tu, kie­dy przy­sze­dłem do domu z butel­ką wina i zapro­po­no­wa­łem Madzi, żeby­śmy urzą­dzi­li sobie seans “Dead­po­ola” na blu­re­ju, a co za tym idzie, to już ósmy mie­siąc, od kie­dy do PigO­uto­wej dru­ży­ny dołą­czył Bren­do­nekif U know what I mean. 8 mie­się­cy, pod­czas któ­rych prze­rzu­ci­łem tonę pie­luch, nauczy­łem się odróż­niać kol­kę od focha, zaprzy­jaź­ni­łem ze Świn­ką Pepą, odkry­łem, że ist­nie­je taki zawód, jak tre­ner lak­ta­cji i total­nie zatra­ci­łem zdol­ność zasy­pia­nia w ciszy. Nope, teraz bez odgło­su wiru­ją­cej pral­ki w tle, nie ma opcji. Mimo wszyst­ko, bar­dzo faj­ne 8 mie­się­cy.  W sumie lep­szych nie miałem. 

Nietypowa Matka Polka recenzja

Z oka­zji wspo­mnia­nej mie­sięcz­ni­cy, pozwo­li­łem sobie na krót­ką reflek­sję nad sty­lem moje­go ojco­stwa i wyszło mi, że jest dość nie­ty­po­wy. Baaa 25 lat temu, mógł­by ucho­dzić za moc­no kon­tro­wer­syj­ny. Jak się­gnę pamię­cią, to mój ojciec w moim obec­nym wie­ku, był już poważ­nym dyrek­to­rem w fir­mie tele­ko­mu­ni­ka­cyj­nej i do pra­cy masze­ro­wał odzia­ny w gar­nia­czek i z aktów­ką pod pachą, tym­cza­sem ja nadal ple­ca­czek, nju balan­si­ki, star­war­so­we koszul­ki i dosko­na­le obcy­ka­na ramów­ka net­flik­sa, za to wciąż nie mam pomy­słu, co chciał­bym robić, kie­dy doro­snę #33wiosny. Cie­ka­we, co powie Bren­do­nek, jak go w szko­le zapy­ta­ją, kim jest jego sta­ru­szek? „Influ­łen­se­rem, prze Pani!” Zde­cy­do­wa­nie muszę wymy­ślić jakiś fej­ko­wy życio­rys do tego czasu. 

Ojciec na laj­cie pako­wał 5‑osobową rodzi­nę do malu­cha i cyk do Ste­gny na dwu­ty­go­dnio­we wcza­sy, tym­cza­sem my nie może­my się zmie­ścić w trzy oso­by do autka a’la SUV, na jed­no­dnio­wy wypad na dział­kę odda­lo­ną o 40-kilo­me­trów od domu – „Sor­ry Madzia, ale wanien­ka nie wej­dzie, chy­ba już czas, żeby Bren­don prze­rzu­cił się na prysz­nic”. Gdy­by tra­fi­ły się bliź­nia­ki, jak nic musiał­bym doku­pić przy­czep­kę. Gdzie popeł­niam błąd? 

Sta­ru­szek, jak każ­dy roz­sąd­ny czło­wiek, kitrał kasę na poczet moich przy­szłych stu­diów, z kolei ja, co mam, to zaraz prze­wa­lę na Alie­xpress… ale weź tu przejdź obo­jęt­nie, sko­ro jest prom­ka na kozac­ką obie­racz­kę do poma­rań­czy od Xia­omi. Na dzi­siaj bren­don­ko­we stu­dia sto­ją pod dużym zna­kiem zapy­ta­nia, ale przy­naj­mniej będzie miał dro­na i Gwiaz­dę Śmier­ci od Lego. To zna­czy ja będę miał, ale pozwo­lę wszyst­kim myśleć, że to dla dziecka. 

Te nie­ko­rzyst­ne dla mnie porów­na­nia, spra­wi­ły, że przez chwi­lę zaczą­łem zadrę­czać się myśla­mi, że być może za mało się spi­nam do roli ojca i nie­któ­rych rze­czy już mi po pro­stu nie wypa­da. Na szczę­ście oka­za­ło się, że nie. Wła­śnie skoń­czy­łem słu­chać audio­bo­oka debiu­tanc­kiej książ­ki “Nie­ty­po­wej Mat­ki Polki”,  któ­ra udo­wod­ni­ła mi, że moż­na mieć nie jed­no, a czwór­kę dzie­ci, a mimo wszyst­ko nadal zacho­wy­wać luz, dystans i poczu­cie humo­ru. Przy obec­nym zale­wie per­fek­cyj­nych rad od insta madek, nar­ra­cja Nie­ty­po­wej Mat­ki Polki oka­za­ła się orzeź­wia­ją­ca niczym schło­dzo­ne modżaj­to w upal­ny dzień, jed­nak co waż­niej­sze, tro­chę mnie uspo­ko­iła, że aż tak bar­dzo nie odsta­ję od resz­ty świata. 

Nietypowa Matka Polka recenzja

Nie­ty­po­wa Mat­ka Polka, to dziew­czy­na, któ­ra kil­ka lat temu wzię­ła męża i dzie­ci pod pachę, po czym wyje­cha­ła do UK w poszu­ki­wa­niu lep­sze­go jutra, zwa­ne­go przez nie­któ­rych „nor­mal­no­ścią”. Ach gdy­by tyl­ko wie­dzia­ła, że tu zaczną 500+ roz­da­wać – przy takiej ilo­ści ber­be­ci, na luzie mogła­by, co mie­siąc fun­do­wać sobie 50’ calo­we­go eLC­Di­ka. Będąc już na obczyź­nie, odpa­li­ła fan­pejdż (KLIK) o zaska­ku­ją­cej nazwie „Nie­ty­po­wa Mat­ka Polka”, gdzie zaczę­ła ser­wo­wać zabaw­ne felie­to­ny o paren­tin­gu i ogól­nie o życiu. Swo­im nie­tu­zin­ko­wym sty­lem, z miej­sca pod­bi­ła ser­ca tysię­cy osób, więc książ­ka była natu­ral­ną kole­ją rze­czy. Nie­skrom­nie dodam, że jakiś czas temu, autor­ka oso­bi­ście mnie zapy­ta­ła, czy war­to w ogó­le się bawić w to całe wyda­wa­nie ksią­żek? Odpi­sa­łem, że jeśli zale­ży jej na pie­nią­dzach, to zde­cy­do­wa­nie nie! Bar­dziej opła­ca się pójść pod Tesco i pro­po­no­wać ludziom odsta­wie­nie wóz­ka w zamian za pie­nią­żek ze środ­ka, z dru­giej stro­ny, świat potrze­bu­je, żeby ktoś robił za opo­zy­cję dla matek z Pie­lusz­ko­wym Zapa­le­niem Mózgu, więc „Jedziesz z tym kok­sem” — napi­sa­łem. Czy­li jak­by nie patrzeć, 99% suk­ce­su (Top­ka w Empi­ku), to moja zasługa. 

Wróć­my jed­nak do książ­ki. Czę­sto pyta­cie, czy moja „Świ­nia ryje w sie­ci”, docze­ka się kon­ty­nu­acji? Cóż pla­ny są, ale chwi­lo­wo nie mam jak się za to zabrać, bo ile razy usią­dę do kom­pa, to Bren­do­nek spe­cjal­nie zaczy­na wyplu­wać smo­czek i zmu­sza mnie, żeby co chwi­la wsta­wał i mu poda­wał, a jak nie, to ryk na cały regu­la­tor. Tak więc sami rozu­mie­cie, że chwi­lo mam inne prio­ry­te­ty, ale relax, bo po prze­słu­cha­niu “Nie­ty­po­wej Mat­ki Pol­ski”, mogę powie­dzieć, że o to poja­wi­ła się książ­ka, któ­rą śmia­ło moż­na uznać za nie­ofi­cjal­ny sequ­el „Świ­ni”. To jest ten sam rodzaj zło­śli­wo­ści, sar­ka­zmu, iro­nii, wbi­ja­nia szpi­lek i dystan­su do świa­ta. Dzi­wię się, że Edi­pres­se jesz­cze nie wpadł na to, żeby sprze­da­wać je w pakiecie. 

Zapo­mnij­cie o Nosow­skiej, Nie­ty­po­wa Mat­ka Polka tra­fia cel­niej, puen­tu­je zabaw­niej i mimo iż ma pió­ro ostre jak paprycz­ka piri-piri, jej tek­sty są lek­kie niczym pian­ka z pta­sie­go mlecz­ka. I wbrew pozo­rom nie jest to sam paren­ting. Nope, książ­ka skła­da się z trzech czę­ści. Pierw­sza to krót­kie aneg­dot­ki z życia wzię­te, któ­re tak BTW powin­ny być oma­wia­ne na stu­diach, żeby typy od mar­ke­tin­gu zoba­czy­ły, jak wyglą­da dobry sto­ry­tel­ling. Może by nas to uchro­ni­ło w przszło­ści przed pło­ną­cy­mi kona­ra­mi. Dru­ga to histo­rie, w któ­rych bio­rą udział dzie­cia­ki, ale nie jest to żaden kurs prze­wi­ja­nia, tyl­ko dosko­na­łe ske­cze, peł­ne iro­nii, sar­ka­zmu, trol­lin­gu i rześ­kich grep­sów. Podej­dzie nawet oso­bom, któ­re wyło­ży­ły lachę na rodze­nie dzie­ci i pla­nu­ją spę­dzić życie w oto­cze­niu kotów. Ostat­nia cześć nosi tytuł „Polka” i ser­wu­je tek­sty, któ­rych oś sta­no­wią róż­ni­ce kul­tu­ro­wo-róż­no­ra­kie pomię­dzy Pol­ską a Wiel­ką Bry­ta­nia. Bo gene­ral­nie jest tak, że możesz zachły­snąć się juke­jem, ale w koń­cu przyj­dzie taka nie­dzie­la, kie­dy zatę­sk­nisz za roso­łem, a tu zonk, bo angiel­ska włosz­czy­zna zamiast pie­trusz­ki, ma paster­nak i bru­kiew. Możesz wyje­chać z Pol­ski, ale Pol­ska z Cie­bie nie wyjdzie. 

Całość bar­dzo faj­nie się spi­na i zde­cy­do­wa­nie każ­dy coś w niej dla sie­bie znaj­dzie. Mi oso­bi­ście naj­le­piej sia­dły tek­sty, w któ­rych NMP roastu­je męskie postrze­ga­nie świa­ta – nabi­ja się, że potra­fi­my spę­dzić kil­ka godzin patrząc jak kil­ku gru­ba­sów rzu­ca lot­ka­mi do tar­czy #dart, po czym nazy­wa­my to spor­tem. Szy­ka­nu­je, że nie roz­róż­nia­my kolo­rów i jeste­śmy upo­śle­dze­ni, jeśli idzie o robie­nie zaku­pów. Wszyst­ko praw­da. Ponad­to uzy­ska­łem w koń­cu odpo­wie­dzieć na pyta­nie, któ­re naj­bar­dziej pali­ło dzie­wu­chy z naszej szko­ły rodze­nia, czy­li co gor­sze — poród natu­ral­ny, czy cesar­ka? Uwa­ga, spo­iler!: Oba warian­ty bio­rą do buzi. Poza walo­ra­mi hehesz­ko­wy­mi, ksią­ża przy oka­zji jest nie głu­pia, bo mię­dzy wier­sza­mi moż­na doszu­kać się prze­sła­nia, że war­to być tole­ran­cyj­nym, mieć otwar­ty umysł, no i że rodzi­na always first, wiadomo. 

Tytuł oczy­wi­ście pole­cam, ale w sumie bar­dziej w for­mie audio­bo­oka. Mam ku temu przy­naj­mniej trzy powo­dy. Raz, bo krót­kie tek­sty spra­wią, że słu­cha się ich nie tyl­ko przy­jem­nie, ale i łatwo. Roz­dział podzczas doja­zu do pra­cy, dru­gi na powrót i ele­ganc­ko, bo nigdy nie tra­cisz wąt­ku. Dwa, bo lek­tor­ka wyko­na­ła kawał napraw­dę dobrej robo­ty. Z wła­sne­go doświad­cze­nia wiem, że tego typu tek­sty mają swój rytm i żeby tra­fi­ły do czy­tel­ni­ka tak, jak to sobie wymy­ślił autor, trze­ba sto­so­wać się do zna­ków inter­punk­cyj­nych. Tu przy­spie­szyć, tam zwol­nić, coś wykrzy­czeć, o coś inne­go zapy­tać reto­rycz­nie. Jak dla mnie, inter­pre­ta­cja lek­tor­ki jest w punkt. Jak trze­ba było, to był pazur, a w momen­tach, gdzie autor­ka uda­wa­ła blon­dyn­kę, ocza­mi wyobraź­ni widzia­łem, jak lek­tor­ka zalot­nie krę­ci loka. Zde­cy­do­wa­nie mi to sprze­da­ła. No i w koń­cu trze­ci, naj­moc­niej­szy argu­ment – bo z poniż­szym kodem, audio­bo­oka NMP wysłu­cha­cie za dar­mo i to choć­by teraz, czy­li epic win. 

Aby słu­chać audio­bo­oków na Storytel.pl przez 30 dni za darmo klik­nij w link www.storytel.pl/pigout lub w poniż­szy obrazek

Nietypowa Matka Polka recenzja

A to widziałeś?

3 komentarze

  • Reply an po 02/09/2018 at 11:52

    Mia­łeś rację audio­bo­ok super. Lek­tor­ka na szóst­kę. Kaś­ka jest jed­nak bliż­sza memu ser­cu. Obie pole­cam. Apli­ka­cję zresz­tą tak­że. Pozdrawiam.

    • Reply PigOut 04/09/2018 at 22:23

      Jak­by zna­leźć męski odpo­wied­nik z takim lek­tor­skim flow, to chęt­nie posłu­chał­bym mojej książ­ki w audio­bo­oku. Coś cie­ka­we­go jesz­cze ostat­nio przesłuchałaś?

      • Reply an po 07/09/2018 at 13:58

        Było by super gdy­by zna­lazł się taki lek­tor. Prze­czy­ta­łam a raczej prze­slu­cha­lam Bestię. O ile wolę czy­tać to ten audio­bo­ok jest poro­stu super. Krót­ka pił­ke, Celi­bat też cie­ka­we no i kil­ka bab­skich ksią­żek. Dzię­ki tym audio­bo­okom (jak się to odmie­nia )prze­trwa­łam kil­ka nocy w szpi­ta­lu. Przy­naj­mniej chra­pa­nia sąsia­dów nie sły­chać. Cho­ciaż na noc Bestia sta­now­czo nie. Strach po niej po ciem­ku cho­dzić. Pozdrawiam.

    Leave a Reply